Wielki test bezstratnego streamingu cz. 3 - Tidal

CZĘŚĆ 1 O PLIKACH HI-RES NA APPLE MUSIC ZNAJDZIECIE TUTAJ

CZĘŚĆ 2 O PLIKACH HI-RES NA DEEZERZE ZNAJDZIECIE TUTAJ

CZĘŚĆ 4 Z PODSUMOWANIEM ZNAJDZIECIE TUTAJ

W dzisiejszych czasach internetowy streaming muzyki to zdecydowanie najpopularniejszy sposób jej słuchania, niezależnie od tego, czy korzystamy ze składanek z YouTube'a, słuchamy radia internetowego, audycji w formie podcastów, czy wykupujemy konto na specjalnie do tego celu przeznaczonym serwisie streamingowym, nikt nie zaprzeczy, że w tej formie konsumpcja muzyczna jest najpopularniejsza, najszybciej i najłatwiej dostępna.

Nic więc dziwnego, że właściciele serwisów streamingowych próbują za wszelką cenę zwabić do tego konsumenckiego świata również miłośników lepszego brzmienia, a czasem nawet audiofili. Dlatego właśnie powstała ta seria testów streamingu bezstratnych formatów z najpopularniejszych serwisów streamingowych na naszym rynku.

(Uwaga, recenzja dotyczy wyłącznie samej jakości i technikaliów stojących za plikami Hi-Res z danej platformy streamingowej, nie zajmuję się w niej wszystkimi dostępnymi funkcjami.

Część 3

Tidal i format MQA

Kontrowersje wokół MQA trwają nadal, a co przynosi mój test?

Zaplecze techniczne i kwestie przygotowawcze

Aby ta seria testów była jak najbardziej rzetelna i wiarygodna musiałem wziąć pod uwagę kilka aspektów technicznych i przygotować się do nich odpowiednio.

Ze względów technicznych nie byłem w stanie sprawdzić Tidala na potrzeby poniższego testu na swoim sprzęcie Hi-Fi (ale kiedyś udało mi się to zrobić, o czym z pewnością wspomnę). Dlatego jedynym testem tym razem będzie komputer PC podłączony do zewnętrznego interfejsu audio Focusrite Scarlett Solo 2 generacji, z którego odsłuch następuje poprzez słuchawki Sennheiser HD 4.50BTNC, natomiast lokalne pliki Hi-Res są - jak zwykle - puszczane z pamięci mojego odtwarzacza Sony NW-A45, również poprzez interfejs Focusrite'a.

Istnieje kilka aspektów, o których należy pamiętać w kontekście serwisu Tidal:

Czy Tidal okaże się lepszy od konkurencji, jak twierdzą?

  • Tidal nie posiada aplikacji na konsole do gier, a więc w obecnych warunkach nie byłem w stanie przetestować go na pełnowymiarowym sprzęcie Hi-Fi i kolumnach, a jedynie na słuchawkach i komputerze z interfejsem audio;
  • Nie posiadam żadnego sprzętu, który odkodowywałby pliki MQA do ich tzw. "pełnego potencjału", którym są reklamowane, mogę jedynie zaoferować najlepsze parametry mojego obecnego sprzętu;
  • Kilka lat temu udało mi się przetestować Tidala na moim sprzęcie Hi-Fi podłączonym do tego samego komputera i tego samego interfejsu audio i wtedy mnie nie zachwycił, praktycznie w każdej sytuacji pliki MQA brzmiały gorzej od płyt CD i winylowych, a nawet plików FLAC przeze mnie zgranych. Również różnica pomiędzy formatami Hi-Fi i Master (czyli FLAC i MQA) na Tidalu była znikoma;
  • Tidal nie podaje dokładnych danych swojego streamu, mamy tylko informację, że pliki FLAC (oznaczone jako Hi-Fi) posiadają przepustowość na poziomie 1411 kb/s, a pliki MQA (oznaczone jako Master) zakres od 2304 do 9216 kb/s. Jedyne, czego udało mi się dowiedzieć, to to, że najprawdopodobniej pliki MQA są próbkowane w 96 kHz;
  • Do odtwarzania moich lokalnych plików, które zgrałem samodzielnie używam programu Sony Music Center, który służy do zarządzania odtwarzaczem przenośnym wysokiej rozdzielczości Sony NW-A45 (wziął on bezpośredni udział we wszystkich poprzednich testach). Program Music Center nie ma ustawionych żadnych "polepszaczy" dźwięku, odtwarza on po prostu na komputerze pliki bezpośrednio z karty pamięci umieszczonej w odtwarzaczu NW-A45.

Dane techniczne testu

TIDAL:
  • format streamowanych plików: FLAC lub MQA
  • jakość streamowanych plików: FLAC - zapewne 44,1 kHz/16 bit przy 1411 kb/s; MQA - zapewne 96 kHz/16 lub 24 bit przy zakresie 2304-9216 kb/s
  • streaming odbywa się poprzez: interfejs audio Focusrite Scarlett Solo 2 generacji
FOCUSRITE SCARLETT SOLO 2 GENERACJI:
  • jakość odtwarzanego materiału: 192 kHz/24-bit
  • wejście sygnału audio: USB 2.0
  • wyjście sygnału audio: wyjście słuchawkowe, pełnowymiarowe złącze Jack 6,3 mm
  • rozpiętość tonalna na wyjściu słuchawkowym: 107 db
  • poziom zniekształceń THD na wyjściu słuchawkowym: < 0,002%
Jak widać, upewniłem się, że dźwięk podawany przez Tidala do interfejsu jest odpowiednio ustawiony

Kontrowersje związane z plikami MQA

Dawno świat audio nie wszczął takiego rabanu

Zanim przejdziemy do testu właściwego nie mogę nie wspomnieć o kontrowersji związanej z platformą Tidal i formatem MQA. Master Quality Authenticated, bo tak rozwija się skrót MQA, to format, który został powołany do życia w celu stworzenia formatu, który pozwoliłby na zmniejszenie rozmiaru plików wysokiej rozdzielczości, bez utraty jakości. Czy to się udało dowiecie się z mojego testu, natomiast muszę odnieść się do całego szumu medialnego wokół tego formatu.

Zasada działania plików MQA przypomina kartkę papieru (zresztą firma stosuje właśnie taką analogię).  Pliki są zapisywane w formacie, który je kompresuje, a podczas odtwarzania są one rozpakowywane. Magia? Nie, chodzi o zastosowanie odpowiednich kodeków i enkoderów, które odkodowują zapisane w pliku i zakodowane pod warstwami kompresji informacje. W ten sposób, w zależności od naszego sprzętu, plik MQA może zostać odkodowany jedno, dwu, lub trzykrotnie, gdzie ten ostatni sposób odkrywa "pełen potencjał" i maksymalną jakość pliku MQA.

Z oczywistych względów nie bawię się w odkodowywanie MQA

Dlatego teoretycznie MQA powinno brzmieć świetnie na każdym sprzęcie, ponieważ pierwszy etap odkodowania i dekompresji MQA został zaprogramowany tak, aby działał na standardowych urządzeniach audio wykorzystywanych przez znaczącą większość odbiorców. Jeśli chcemy całkowicie odkodować taki plik, potrzebny nam specjalny komponent Hi-Fi, wyposażony w odpowiedni dekoder.

Problemy zaczęły się, kiedy niektórzy artyści zaczęli twierdzić, że MQA pogarsza jakość ich nagrań, zamiast ją poprawiać. Na początku pomyślałem sobie: "no cóż, to jest streaming, jakiś kompromis, aby pliki przesyłały się wystarczająco szybko musi być". Później obejrzałem poniższy materiał od jednego z YouTuberów:


Materiał jest szalenie ciekawy, ale jeśli nie macie czasu na zagłębienie się, lub nie znacie angielskiego to spieszę z wyjaśnieniami: właściciel kanału GoldenSound wrzucił kilka swoich nagrań w możliwie najwyższej jakości na Tidala i po przeanalizowaniu ich wersji w formacie MQA ze zdumieniem stwierdził, że są skompresowane i to w dość znacznym stopniu (człowiek ten posiada bardzo dużo drogiego sprzętu, który jest w stanie odkodować MQA).

Sprawa jest dość zawiła i wymagałaby ode mnie wnikliwej analizy, a nie o to chodzi w tym tekście. Dość powiedzieć, że firma odpowiedzialna za format zachowała się wobec GoldenSound bardzo nieciekawie, nazywając go publicznie kłamcą, rzucając w jego kierunku podszyte korporacyjnym płaszczykiem oszczerstwa itp., itd., a prezes firmy pytany o znalezisko nabierał wody w usta.

Ja kilka lat temu byłem bardzo zawiedziony formatem MQA i Tidalem, chociaż rzeczywiście słyszałem, że brzmi on najlepiej z dostępnych w Polsce streamingów, dlatego uznałem, że GoldenSound ma rację. JEDNAKŻE, w ramach tego testu postanowiłem sprawdzić to jeszcze raz, może coś się zmieniło?

CD to znowu "format bezstratny"?!

Wyrzućcie swoje płyty SACD! Zwykły kompakt to teraz lossless!

Okazuje się, że nie tylko Deezer w swoich materiałach marketingowych twierdzi, że jakość płyty kompaktowej to format bezstratny. Tidal ma również ten grzech na sumieniu. Po informacje dlaczego takie twierdzenia są zwyczajnie głupie i mylące odsyłam do poprzedniej części testów, do której link znajduje się w pierwszym zdaniu tego akapitu.

Test #1: Starszy utwór Tidal Master MQA VS FLAC z winyla

W kilku miejscach widać "złote" loga Master oznaczające format MQA

Utwór: "I Was Made For Lovin' You"
Album: "Dynasty"
Wykonawca: Kiss
Rok: 1979
Tidal: plik MQA 96 kHz/??-bit przy ???? kb/s oznaczony jako Master
Plik lokalny: FLAC 96 kHz/24-bit przy 3200 kb/s zgrany z płyty winylowej

I znowu zaczynamy od czegoś starszego i pliku zgranego z czarnej płyty. Chciałem koniecznie sprawdzić ten utwór, ponieważ te kilka lat temu, kiedy testowałem Tidala na sprzęcie Hi-Fi porównywałem m.in. ten wielki hit Kiss. Wtedy zupełnie mnie nie porwał, od razu słyszałem, co jest nie tak i czemu jest kiepsko.

Teraz muszę przyznać, że na pierwszy rzut ucha plik MQA Master jest wyjątkowo fajnie nagrany, instrumenty są wyraźnie odseparowane, bas jest całkiem niezły, wysokie tony nie są przegięte ani siarczyste, są po prostu w sam raz, przestrzenność utworu jest nawet ok. Całość brzmi dobrze, słucha się przyjemnie, utwór nie jest zlepiona w jednolitą, basową papkę, jak to miało miejsce na Apple Music czy Deezerze, można być zadowolonym z tego typu brzmienia, uważam jednak, że średnie tony są trochę zbyt podkreślone i przez to jednak jest dość "bumiaście".

I znowu FLAC bardziej mnie zachwycił, ale MQA było blisko...

Jakkolwiek stream brzmi tu całkiem nieźle to plik FLAC z winyla zabija MQA od razu. Przestrzeń, pogłosy, echo, dźwięk po prostu niesie się niezwykle daleko, mimo, że słuchałem na słuchawkach pliku cyfrowego jedynie zgranego z winyla.  Wszystkie częstotliwości są na swoich miejscach, basy nie są zbyt podbite, ale schodzą nisko i mięsiście, średnie tony są odpowiednio wyraźne, ale nie przejmują inicjatywy, jak na Tidalu, a wysokie tony są znacznie bardziej wyraziste niż z MQA, przy czym nadal nie są przejaskrawione. Słucha się tego tak dobrze, że miałem ciarki i zrobiłem głośniej.

Jestem fair i jeśli ktoś nie ma z czym porównać tego nagrania to będzie w pełni zadowolony z jakości MQA, dlatego ze względu na tą akceptowalność streamu:

Tidal 1 : 1 lokalne pliki Hi-Res

Test #2: Starszy utwór Tidal Master MQA VS FLAC z winyla


Utwór: "Guajira"
Album: "Santana III"
Wykonawca: Santana
Rok: 1971
Tidal: plik MQA 96 kHz/??-bit przy ???? kb/s oznaczony jako Master
Plik lokalny: FLAC 96 kHz/24-bit przy 3000 kb/s zgrany z płyty winylowej

Postanowiłem sprawdzić jeszcze jeden plik zgrany z winyla, ponieważ Tidal najbardziej ze wszystkich serwisów streamingowych przechwala się jakością swojego materiału, a na czym najlepiej sprawdzić jakość sprzętu, jak nie na gęsto granych i bogatych kompozycjach Carlosa Santany z zespołem?

Plik MQA ze streamu brzmi zaskakująco dobrze, zwłaszcza jak na plik cyfrowy zremasterowany ze starego utworu (a więc grzebano w nim podczas remastera). Bez problemu słychać wszystkie instrumenty, całość jest bardzo dobrze zbalansowana, nic nie przesterowuje, basy są odpowiednio głębokie i trzymane w ryzach, środek nie jest przejmujący jak w przypadku Kiss, wysokie tony są wyraźne, ale bez narzucania się. Powiem szczerze, że gdybym polegał na streamingu jako mojej jedynej opcji słuchania muzyki to byłbym wniebowzięty!

Ja jednak znam ten utwór z pierwszego wydania winylowego i MQA - jakkolwiek brzmi świetnie - to nie ma startu do pliku zgranego z winyla, (o samym czarnym krążku już nie mówiąc). Płyta fizyczna, czy nawet plik z niej zgrany mają po prostu ma znacznie naturalniejsze brzmienie wszystkich instrumentów, rozmieszczenie w przestrzeni stereo i scena muzyczna są nieporównywalnie większe, głębsze i pełniejsze, mamy tutaj więcej planów, na których możemy "zawiesić ucho", instrumenty wręcz wyskakują ze słuchawek, czuję się, jakbym siedział z zespołem Carlosa Santany w studio.

Całkowicie zrozumiem, jeśli ktoś posłucha tego utworu z platformy Tidal i stwierdzi, że jest nagrany wzorowo, dlatego:

Tidal 2 : 2 lokalne pliki Hi-Res

Test #3: Nowszy utwór Tidal Hi-Fi FLAC VS FLAC zgrany z CD

Utwór: "My Mistakes Were Made For You"
Album: "The Age Of The Understatement"
Wykonawca: The Last Shadow Puppets
Rok: 2008
Tidal: plik FLAC 44,1 kHz/16-bit przy 1411 kb/s oznaczony jako Hi-Fi
Plik lokalny: FLAC 44,1 kHz/16-bit przy 1411 kb/s zgrany z płyty CD

Pora porównać coś, co na Tidalu znajduje się "zaledwie" w jakości określanej mianem "Hi-Fi" czyli rzekomo "bezstratnej" jakości płyty kompaktowej. No dobrze, porównajmy więc to bezpośrednio z plikiem z takowej płyty zgranym. (Na marginesie: posiadam ten album na winylu, ale bardziej miarodajne będzie porównanie z CD).

Stream FLAC Hi-Fi brzmi bardzo dobrze, nie mam zastrzeżeń do separacji czy sceny, są one po prostu "cyfrowe" i oczywiście na czarnej płycie brzmią lepiej, ale nie to porównuję. Częstotliwości basowe i średnie są jak najbardziej "normalne", nie wydaje mi się, aby ktoś coś z nimi robił, ALE wysokie tony są zdecydowanie zbyt ostre, co przy głośniejszym odsłuchu sprawia, że robią się męczące i bardzo nieprzyjemne.

Nagranie z CD brzmi znacznie przyjemniej, wokale i wysokie tony są cieplejsze (z KOMPAKTU!!!) i nie świdrują tak uszu słuchającego, dźwięk jest bardziej wyważony i naturalny. Separacja, scena i mastering są identyczne, różni je tylko filtr (a może kompresja?!) nałożony na nagranie, który podbija wysokie tony.

Podobnie jak w przypadku Kiss, streamowa wersja jest akceptowalna i na większości konsumenckiego sprzętu będzie brzmiała dobrze, dlatego:

Tidal 3 : 3 lokalne pliki Hi-Res

Test #4: Nowszy utwór Tidal Hi-Fi FLAC VS FLAC zgrany z Deezera


Utwór: "We All Become"
Album: "Transistor Original Soundtrack"
Wykonawca: Ashley Barrett/Darren Korb
Rok: 2014
Tidal: plik FLAC 44,1 kHz/16-bit przy 1411 kb/s
Plik lokalny: FLAC 44,1 kHz/24-bit przy 1500 kb/s zgrany z Deezera

Tutaj chciałem zrobić bezpośrednią bitwę, pomiędzy elektronicznym utworem, który na Deezerze z jakiegoś powodu ma 24 bity, a na Tidalu jedynie 16. Jak wypadło to porównanie?

Streamowany FLAC brzmi na nieco zbyt skompresowany, za dużo w nim średnich tonów, podobnie jak w Kiss, dźwięk jest nieco zbyt "brudny" i wydaje się przesterowywać kilka razy wokal. Za dużo w nim średnich tonów i całość jest przytłumiona. Nie wiem czy nie jest to kwestia tego, że plik jest streamowany na bieżąco przez internet, w przeciwieństwie do odtwarzania z pliku.

Zaskakująco, z pliku jest idealnie czysto, słucha się tego znacznie przyjemniej mimo, że teoretycznie pliki powinny być identyczne, to jest coś w tym zgranym z Deezera (w lepszej jakości niż inne pliki, które tam są umieszczane... nie wiem dlaczego), że brzmi on po prostu lepiej. Jak pisałem, FLAC z Tidala został mocno skompresowany z jakiegoś powodu i to trochę razi.

Tidal 3 : 4 lokalne pliki Hi-Res

Test #5: Nowszy utwór Tidal Master MQA VS FLAC zgrany z Deezera


Utwór: "Baby"
Album: "What Will We Be"
Wykonawca: Devendra Banhart
Rok: 2009
Tidal: plik MQA 96 kHz/??-bit przy ???? kb/s oznaczony jako Master
Plik lokalny: FLAC 44,1 kHz/16-bit przy 831,7 kb/s zgrany z Deezera

Na koniec bezpośrednie starcie najwyższej możliwej jakości na Tidalu z najwyższą oferowaną na Deezerze.

I tutaj nie ma w ogóle o czym mówić, MQA brzmi zdecydowanie lepiej niż zaprezentowany FLAC. Możliwe, że to wina mniejszego streamu bitów niż standardowe 1411, ponieważ albumy Devendry Banharta były przez lata traktowane dość kiepsko na serwisach streamingowych i możliwe, że były wrzucane w gorszej jakości (jak wyżej).

Tidal prezentuje nam tutaj znacznie czystszy, dynamiczniejszy i pełniejszy brzmieniowo obraz, który rzeczywiście brzmi bardzo ładnie. Nie mam się do czego tutaj przyczepić, chociaż zaznaczam, że lokalny plik brzmi również bardzo solidnie i nigdy mi nie przeszkadzała jego jakość.

Tidal 4 : 4 lokalne pliki Hi-Res

Podsumowanie

Bity, bitami, bajty, bajtami, kiloherce, kilohercami, a to wszystko i tak rozbija się o nasz słuch i nasze uszy. Nie twierdzę, że Tidal nie kompresuje plików i możliwe, że trzeba dopłacić (czego GoldenSound na pewno nie zrobił) i być znaczącym nazwiskiem, aby nasze nagrania, które na Tidala trafiają nie były tak mocno kompresowane. Oczywiście, jeśli tak jest, to jest to bardzo szemrana praktyka, która powinna się skończyć w tej chwili.

Odejdźmy jednak od muzyków i wróćmy do użytkownika końcowego, czyli nas. Nie wiem czy na dużym sprzęcie Tidal znowu nie zabrzmiałby "byle jak" w najgorszym wypadku i "tak sobie" w najlepszym. Podejrzewam jednak, że coś się zmieniło na lepsze przez te kilka lat, ponieważ wtedy korzystałem z dokładnie tego samego interfejsu i komputera, co podczas testu, a jednak jestem pod znacznie większym wrażeniem, niż te kilka lat temu.

Wiadomo, że poprzez słuchawki muzyki słucha się zupełnie inaczej, niż przez kolumny, ale muszę przyznać, że kilka razy MQA mnie zadziwiło swoją wysoką jakością brzmienia. Oczywiście, winyle to zupełnie inna liga i nie ma porównania. Kompakty również w większości przypadków brzmią znacznie lepiej, ale nadal MQA deptało im po piętach i gdybym miał gorszy sprzęt lub słuch to może bym różnicy między CD, a MQA nie odczuł. Z kolei pliki FLAC wcale się nie brzmiały lepiej od płyt CD, czyli powtórka z Apple Music i Deezera.

Kompresja czy nie, liczby mnie nie interesują, tylko to, co słyszę, dlatego zostawiam na boku dyskusję o technikaliach MQA i skupiam się na przyjemności ze słuchania.