Recenzja wzmacniacza JVC A-X400 Super A

JVC zawsze było jednym z lepszych graczy na olbrzymim rynku domowego audio minionych dekad. Ich najsłynniejszą serią wzmacniaczy była linia Super-A, do której należały legendarne jednostki z oznaczeniami A-X z końcówki lat 70. W latach 80. próbowano nieco reaktywować serię Super-A i podobnie jak w przypadku Technicsa, wypuszczano kolejne generacje znanych i cenionych modeli dopisując im do nazwy kolejne zera w oznaczeniu. Nie inaczej jest z A-X400, który jest bezpośrednim następcą modeli A-X40 i legendarnego A-X4. Jak wypada ten pięknie wyglądający wzmacniacz na tle A-X4 i innych wzmacniaczy, z którymi miałem styczność?

Dane techniczne

  • rok produkcji: 1984
  • moc wyjściowa: 70 watów na kanał 8Ω (stereo)
  • pasmo przenoszenia: 5 Hz do 100 kHz
  • poziom zniekształceń THD: 0,007%
  • damping factor: 50
  • czułość wejść: 0,2 mV (wkładka typu MC), 2,5 mV (wkładka typu MM), 150 mV (wejścia liniowe)
  • współczynnik sygnał/szum: 67 dB (wkładka typu MC), 87 dB (wkładka typu MM), 100 dB (wejścia liniowe)
  • wymiary: 435 x 117 x 347 mm
  • waga: 7,8 kg

Budowa

Wzmacniacz wygląda naprawdę okazale, chociaż bardzo typowo dla lat 80.

Budowa A-X400 nawiązuje do poprzednich modeli A-X z czwórką w nazwie, ale równocześnie pozwoliła projektantom na zaimplementowanie rozwiązań i kolorystyki typowej dla lat 80. (choćby suwak do ustawiania balansu, zamiast klasycznego potencjometru). Mamy tu więc korektor graficzny i wskaźnik wysterowania pokazujący dwa paski na skali jak u poprzedników, a nawet delikatne nawiązanie do charakterystycznego, zielonego podświetlenia diod na obudowie modelu A-X4 (chociaż brakuje pomarańczowej diody pod włącznikiem). Warto odnotować, że "czterysetka" to jedyny model z rodziny wzmacniaczy JVC z czwórką, który występował w dwóch kolorach, srebrnym i czarnym (stąd w przypadku czarnego dopisek "B" do nazwy, który w tej recenzji pomijam, bo nie znaczy ni mniej, ni więcej jak "black"). Oba poprzednie modele można było otrzymać wyłącznie w szczotkowanej obudowie srebrnej. Jest to również jedyny model z tej linii, który posiada 7-pasmowy korektor, w przeciwieństwie do 5-pasmowego z dwóch poprzednich wersji.

Nie ukrywam, że "czterdziestka" z '82 roku wygląda najmniej intrygująco

Tak naprawdę to "czarny" model "czterysetki" nie jest do końca czarny, a raczej brunatno-purpurowy, odcień dość często stosowany w latach 80., ale jakże piękny i nietuzinkowy! Co prawda czerwone loga na obudowie trochę gryzą się z zielonymi podświetleniami i barwą obudowy, jednak nie jest tak źle, jak w przypadku rzadszej, ale i znacznie brzydszej srebrnej wersji. Niezależnie od wybranej barwy otrzymujemy przecudowny wskaźnik wysterowania w kolorze zielonego fosforu za elegancką szybką, (będący połączeniem nadrukowanej na szybę skali i samego wyświetlacza ciekłokrystalicznego pod spodem), który podświetla się i gaśnie delikatnie i stopniowo. Uwielbiam takie smaczki i nie ukrywam, że jest to jeden z elementów, który przekonał mnie do zakupu tego wzmacniacza.

Sama jakość wykonania stoi na stosunkowo średnim poziomie. Z jednej strony zarówno płyta czołowa, jak i boki i tył wykonano z blachy, jednak nie aż tak solidnej i grubej do jakich przywykłem w starym sprzęcie audio, a dodatkowo czarny pasek na froncie u dołu, jak i przełączniki, suwaki i przyciski są bardzo plastikowe. W codziennym użytkowaniu nie powinno to przeszkadzać jakoś szczególnie, jednak warto zwrócić uwagę, że np. klapka zasłaniająca wyjście słuchawkowe może się obluzować jeśli będziemy ją często otwierać. Dodatkowo wyjścia głośnikowe nie są najgorszej jakości, ALE nie zawadziłoby, gdyby były nieco lepsze. Niestety samo wykończenie obudowy zbiera dużo kurzu, co na ciemnej wersji widać od razu (i na zdjęciach w tej recenzji również).

Przełączniki i funkcje

Wzmacniacz posiada dość duży wachlarz funkcji, który pozwala mu na bycie bardzo uniwersalnym dodatkiem do każdego systemu Hi-Fi, niezależnie od tego, czy będzie on idealnie dobrany do A-X400, czy nie (m.in. dzięki equalizerowi).


Zbliżenie 1:
  1. Przycisk zasilania
  2. Przełączniki wyboru pary kolumn głośnikowych
  3. Klapka zasłaniająca wyjście słuchawkowe 6,3 mm
  4. Przełącznik zmiany czułości wskaźnika wysterowania
  5. Wskaźnik wysterowania
  6. Przełączniki włączania/wyłączania korektora S.E.A. dla odtwarzania i pętli magnetofonowej
  7. Korektor graficzny S.E.A. wraz z fizycznymi markerami pozycji

Zbliżenie 2:
  1. Przełączniki odsłuchu, dubbingu i wyboru pętli magnetofonowej
  2. Selektor źródeł
  3. Przełącznik filtra Loudness i wyboru typu wkładki gramofonowej
  4. Potencjometr głośności
  5. Suwak balansu
Zacznijmy od korektora graficznego S.E.A., który stanowi tu centralny punkt obudowy i działania tego modelu. Odziedziczony po poprzednikach korektor S.E.A. (czyli Sound Effect Amplifier) został tu rozbudowany z 5 pasm do 7 (63 Hz, 160 Hz, 400 Hz, 1 kHz, 2,5 kHz, 6,3 kHz, oraz 16 kHz) co pozwala na bardzo dokładne ustawienie barwy brzmienia podług naszego widzimisię, lub skorygowania wszelkich wad podłączonego sprzętu (np. słabo brzmiące kolumny). Jako, że equalizer jest w pełni analogowy, zastosowano tu tzw. suwakowe markery, czyli dodatkowe, mniejsze suwaczki obok tych zmieniających barwę, które służą za oznaczenie użytkownikowi ulubionego ustawienia, jeśli ten korzysta z kilku. Korektor działa sprawnie i bez zarzutów wysterowuje nawet najbardziej toporne kolumny (sprawdziłem to na polskich Tonsilach) do brzmienia, które naprawdę może oczarować. Co ciekawe, korektor możemy również stosować w trakcie korzystania z pętli magnetofonowej, bez konieczności używania go do odsłuchu. Pozwala to na skorygowanie niedoskonałości nagrań wykonanych np. ze stacji radiowej.

Oprócz tego zastosowano tu klasyczny już dla sprzętu z tamtej epoki filtr Loudness stosowany do korekty najniższych częstotliwości podczas odsłuchu przy niskich poziomach głośności i możliwość podłączenia gramofonu zarówno z najpopularniejszym typem wkładki MM, jak i MC, co w modelu średniopółkowym jak A-X400 nie jest wcale takie oczywiste i raczej było spotykane zwykle w droższych wzmacniaczach. Dodatkowym, niecodziennym w tej półce cenowej "bogactwem" jest bardzo duża ilość wejść. Znajdziemy ich tu aż pięć: oprócz gramofonowego są tu wejścia AUX, DAD i Tuner, no i oczywiście pełna pętla magnetofonowa. Aż 3 wejścia liniowe dają naprawdę sporo możliwości i sprawiają, że - po raz kolejny - wzmacniacz mogę nazwać naprawdę uniwersalnym.

Zdjęcia wychodzą blade, ale w rzeczywistości wyświetlacz jest zielonożółty

Jedną dodatkową rzeczą jest możliwość zmiany czułości wyświetlanego wysterowania z 0,01 do 1 dB, co przydaje się w momencie, w którym korzystamy ze źródeł o niższym poziomie sygnału wyjściowego (dzięki temu możemy cieszyć się tym pięknym wskaźnikiem niezależnie od czułości podłączonego źródła).

Brzmienie

Korektor korektorem, ale jak A-X400 brzmi bez niego? Czy da się słuchać tego wzmacniacza bez potrzeby bawienia się suwakami w tę i we w tę? No i jak ten model wypada na tle swojego protoplasty JVC A-X4? Zanim zaczniemy muszę powiedzieć, że miałem kiedyś zarówno model A-X3, jak i wspomniany A-X4 i obawiałem się, że 400 może im nie dorównać, ponieważ pochodzi już z okresu, w którym sygnatura brzmieniowa podobająca się konsumentom zmieniła się dość konkretnie, że jedynie wygląda bajerancko, ale brzmi fatalnie, a ja niepotrzebnie się wykosztowuję.

Tylna ścianka ułożona jest logicznie, szkoda tylko tych zacisków głośnikowych

Nic bardziej mylnego! A-X400 dorównuje swoim starszym braciom bezproblemowo, to naprawdę bardzo ładnie brzmiący wzmacniacz! Przy dobrze dobranych kolumnach basy są mocne, bezkompromisowe i wszechobecne, ale nie przejmują kontroli nad przekazem, średnica jest odpowiednio ciepła, ale nie nadmiernie zamglona, a treble są wyraziste i dźwięczne, bez zbędnego "siarczenia". Brzmienie JVC powinno przypaść do gustu większości słuchaczy. Co prawda czuć tutaj, że brakuje niektórych częstotliwości, głównie w najniższych pasmach i średnich-wyższych, jednak nie przeszkadzało mi to na co dzień. Miałem wrażenie, że wzmacniacz brzmi bardzo naturalnie i nie przekłamuje przekazu w nachalny sposób. Niezależnie od tego, jakiego gatunku słuchałem, czy z kompaktów czy winyli, a nawet kiedy oglądałem film, nie miałem nigdy poczucia, że sygnatura brzmienia jest jakoś przesadnie podbarwiona i denerwująca. Scena muzyczna jest całkiem szeroka, bez przesadnego odbijania się dźwięku od ścian, ale również nie stłamszona w środku pokoju.

Obawiałem się, że zastanę tutaj bardzo "cienkie" brzmienie, pozbawione niskich i średnich tonów i nastawione na słuchanie typowo cyfrowych źródeł, z wąską sceną muzyczną, na szczęście tak nie jest. Jak w takim razie porównać A-X400 do A-X4 z końcówki lat 70.? Zadziwiająco, przy "czterysetce" czułem, że nie muszę korzystać z equalizera tak bardzo, jak przy "czwórce". Co prawda starszy wzmacniacz brzmiał również bardzo dobrze, jednak miałem wrażenie, że trzeba tam trochę cofnąć średnicę i podbić górę, aby uzyskać bardziej neutralne brzmienie.

Możliwe, że tak dobry efekt JVC osiągnęło dzięki zastosowaniu autorskiego obwodu zwanego GM Circuit. Obwód ten pozwala na znaczne zredukowanie tzw. zniekształceń krzyżowych, które wywołują wrażenie bardzo ostrego i pustego brzmienia, pełnego przesterowań i odchudzonego z soczystości basów. Mogę potwierdzić, że w istocie A-X400 brzmi tak, jakby takowe zniekształcenia zostały zniwelowane.

Usterki i częste problemy

Jak wspomniałem wcześniej, awarii mogą ulec elementy typowo plastikowe, a więc klapka zasłaniająca wyjście słuchawkowe, która nierzadko w gorzej zachowanych egzemplarzach jest wprost ułamana. Dodatkowo łatwo możemy natrafić na przepalone podświetlenie skali lub samego wyświetlacza, stłuczoną szybkę, porysowane potencjometry czy w końcu ułamane i zakurzone, trzeszczące suwaki korektora i balansu. Należy też zwrócić szczególną uwagę na kondycję gniazd słuchawkowych i górną pokrywę obudowy (która nierzadko potrafi być wklęśnięta przez nieostrożnych właścicieli). Niestety również przyciski selektora źródeł, włącznik i przyciski funkcyjne znajdujące się na plastikowej listwie u dołu obudowy potrafią z czasem mocno się wyrobić i chybotać, nie mówiąc już o znacznie mniej pewnym i bardziej luźnym wciskaniu (przyciski selektora mogą przestać "klikać" jak w nowym egzemplarzu). Oczywiście oprócz tego mamy standardowe problemy, jak starcie się naproszkowanych oznaczeń i wytarcie się śladów po palcach na przyciskach.

Podsumowanie

JVC A-X400 Super-A to solidny, świetnie brzmiący wzmacniacz o nietuzinkowym wyglądzie, który zasługuje na znacznie większą popularność. Przyćmiony przez serię A-X z pojedynczą cyferką w nazwie (choćby swojego brata A-X4), jest bardzo często niedoceniany i zbywany za "zbyt odważny wygląd" i "zbyt późną" datę produkcji. Owszem, sprzęt nie posiada klasycznego designu i powstał już w momencie, w którym na obudowach zaczynało gościć coraz więcej plastiku i suwaków zamiast potencjometrów i przełączników skobelkowych. Nie oznacza to jednak, że jest to jeden z tych wzmacniaczy, które brzmiały i były zbudowane bardzo budżetowo, jak niektóre twory z końca lat 80. i początku 90. Polecam ten wzmacniacz każdemu, kto chce bardzo uniwersalnego sprzętu, możliwego do dostosowania do wszelkich zmian innych komponentów dzięki wbudowanemu korektorowi.

Koszty

Oczywiście koszt zależy od stanu, najgorzej zachowane egzemplarze można dostać za jakieś 400 zł, a najlepiej zachowane za 600-700. Mój JVC kosztował około 600 zł.

Ocena

PLUSY:
+ przepiękny, fosforyzujący wskaźnik wysterowania
+ możliwość zmiany czułości wskaźnika
+ niespotykany w dzisiejszych czasach kolor obudowy, szczotkowany metal
+ niezwykle uniwersalne, pasujące do wielu gatunków muzyki brzmienie
+ całkiem szeroka scena muzyczna
+ możliwość skrojenia brzmienia na miarę łatwym w obsłudze korektorem, w tym kompensacji słabszego brzmienia innych komponentów zestawu
+ możliwość odrębnej korekty pętli magnetofonowej
+ GM Circuit zapobiegający zniekształceniom krzyżowym
+ spora moc 70 W
+ możliwość podłączenia 5 źródeł dźwięku
+ możliwość korzystania z gramofonów z wkładkami MC

MINUSY:
- jakość wykonania obudowy i wyjść głośnikowych mogła by być lepsza
- brak trybu MONO
- przewód zasilający przymocowany na stałe
- niepotrzebne rozwiązanie balansu suwakiem (częste kurzenie się)
- w brzmieniu brakuje niektórych częstotliwości
- wykończenie obudowy mocno zbiera kurz
- wiele przycisków obluzowuje się wraz z upływem czasu