CZĘŚĆ 2 O PLIKACH HI-RES NA DEEZERZE ZNAJDZIECIE TUTAJ
CZĘŚĆ 3 O PLIKACH HI-RES NA TIDALU ZNAJDZIECIE TUTAJ
CZĘŚĆ 4 Z PODSUMOWANIEM ZNAJDZIECIE TUTAJ
Nic więc dziwnego, że właściciele serwisów streamingowych próbują za wszelką cenę zwabić do tego konsumenckiego świata również miłośników lepszego brzmienia, a czasem nawet audiofili. Dlatego właśnie powstała ta seria testów streamingu bezstratnych formatów z najpopularniejszych serwisów streamingowych na naszym rynku.
(Uwaga, recenzja dotyczy wyłącznie samej jakości i technikaliów stojących za plikami Hi-Res z danej platformy streamingowej, nie zajmuję się w niej wszystkimi dostępnymi funkcjami.
Część 1
Apple Music i format ALAC
Pojedynek czas zacząć! |
Zaplecze techniczne i kwestie przygotowawcze
Aby ta seria testów była jak najbardziej rzetelna i wiarygodna musiałem wziąć pod uwagę kilka aspektów technicznych i przygotować się do nich odpowiednio.
W szranki stają przenośny odtwarzacz plików wysokiej rozdzielczości Sony NW-A45 i telefon iPhone 11. Do odbioru muzyki posłużyły słuchawki Sennheiser HD 4.50BTNC.
W przypadku serwisu Apple Music należy pamiętać o kilku istotnych kwestiach:
Apple nie ułatwia testowania swojej platformy |
- Apple Music obsługuje streaming formatu Hi-Res ALAC tylko i wyłącznie na urządzeniach z systemem iOS lub Mac, a więc nie mogłem wykorzystać do testu swojego komputera z wysokiej jakości interfejsem audio;
- Odtwarzanie streamu plików ALAC w najwyższej możliwej jakości 192 kHz/24-bit jest możliwe wyłącznie przy pomocy zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego (DAC). Jedynym urządzeniem, które posiadam i mogłoby za takowy posłużyć jest odtwarzacz Sony, ale bierze on bezpośredni udział w teście, a więc byłoby to mało wiarygodne. Poza tym, nie mam przejściówki na złącze Lightning;
- iPhone nie posiada wyjścia słuchawkowego, dlatego, aby możliwie jak najbardziej zbliżyć testowane urządzenia do siebie, słuchawki podłączyłem do nich bezprzewodowo za pomocą możliwie najlepszych kodeków Bluetooth;
- Na potrzeby testu zostały wyłączone wszystkie bajery Apple Music: dźwięk przestrzenny, Dolby Atmos, wbudowany equalizer. Wszelkie tego typu wspomagacze/korektory w odtwarzaczu Sony są również całkowicie zdezaktywowane;
- Do testu starałem się wykorzystać utwory, które uważam za dobrze zrealizowane przez inżynierów i realizatorów już w samym studio nagraniowym.
Dane techniczne testu
APPLE MUSIC:
- kodek Bluetooth wykorzystany podczas testu: AAC
- format streamowanych plików Hi-Res: ALAC (Apple Lossless Audio Codec)
- jakość streamowanych plików ALAC: oznaczone jako Lossless do 48 Hz/24-bit; oznaczone jako Hi-Res Lossless do 192 kHz/24-bit
SONY NW-A45:
- kodek Bluetooth wykorzystany podczas testu: aptX
- format odtwarzanych plików Hi-Res: FLAC lub WMA
- jakość odtwarzanych plików FLAC/WMA: w zależności od danego pliku od 44,1 Hz/16-bit do 96 Hz/24-bit
Przed rozpoczęciem upewniłem się, że wszystkie ustawienia są na właściwym miejscu |
Kodek AAC kontra aptX
Kodek AAC może obsługiwać treści w jakości do 192 kHz przy 24 bitach, natomiast kodek aptX w wersji podstawowej, obsługiwanej przez moje słuchawki może maksymalnie "rozpędzić się" do 48 Hz przy 16 bitach. Musimy jednak pamiętać o tym, że Hi-Resowy AAC obsługiwany jest wyłącznie przy użyciu zewnętrznego DAC-a, a więc w przypadku mojego testu maksymalna jakość AAC to 48 Hz przy 24 bitach, a więc w tej recenzji:
iPhone 11 + Apple Music = kodek AAC 48 Hz/24-bit
iPhone 11 + Apple Music = kodek AAC 48 Hz/24-bit
Sony NW-A45 = kodek aptX 48 Hz/16-bit
Test #1: Nowszy utwór ALAC Lossless VS FLAC z winyla
- Utwór: "Do Me A Favour"
- Album: "Favourite Worst Nightmare"
- Wykonawca: Arctic Monkeys
- Rok: 2007
- Apple Music: plik ALAC 48/24 oznaczony jako Lossless
- Odtwarzacz Sony: plik FLAC 96/24 zgrany z płyty winylowej
Na pierwszy ogień idzie porównanie nowszego utworu, z pierwszej dekady lat 2000., a więc zrealizowanego cyfrowo już w studio nagraniowym. Mamy tu utwór, który z początku jest dość spokojny i melancholijny, a potem nagle dostajemy po uszach wielkim kopniakiem i eksplozją emocji, co pozwoli na wiarygodną ocenę brzmienia. Z początku ALAC od Apple brzmi całkiem dobrze, głównie dzięki temu, że utwór zaczyna się grą na kotłach i gitarą basową. Niestety, im dalej w las, tym gorzej. Utwór w gęstych momentach dynamicznego grania w drugiej połowie zaczyna się zlewać w taką basowo-średnicową kulę i robi się bardzo nieczytelny. Włączenie FLAC-a z Sony to zupełnie inna bajka. Utwór jest pełen detali, przestrzeni, głębi, a przy tym kiedy zaczyna się szybka połowa nie mamy wrażenia, że ktoś okłada nas młotkiem, a za to słyszymy wszystkie instrumenty tak, jak powinny być słyszane: wyraźnie, dynamicznie, gęsto, ale czytelnie.
Apple Music 0 : 1 lokalne pliki Hi-Res
Test #2: Nowszy utwór ALAC Lossless VS WMA z kodu na oficjalne pliki
- Utwór: "Leave Me Alone"
- Album: "Santana IV"
- Wykonawca: Carlos Santana z zespołem Santana
- Rok: 2016
- Apple Music: plik ALAC 48/24 oznaczony jako Lossless
- Odtwarzacz Sony: plik WMA 44,1/16 z kodu na oficjalne pliki
Powszechną praktyką w nowych wydaniach płyt winylowych jest dołączanie kodu umożliwiającego pobranie oficjalnych plików audio z albumu, który kupiliśmy. W przypadku albumu "Santana IV" użytkownik mógł wybrać pliki w formacie WMA, zgrane cyfrowo z materiału przygotowanego na winyla. Właśnie z tego powodu wybrałem ten utwór, no i oczywiście znowu: nowsza realizacja dźwięku w studio. Do tego mamy tutaj Santanę, którego utwory zawsze cechują się świetną realizacją i bogatą instrumentacją. Jakość pliku WMA nie wydaje się zbyt wysoka, jednakże ponownie nie ma porównania. ALAC brzmi bardzo basowo i mało przestrzennie, czasami wręcz anemicznie, podczas gdy WMA podrywa słuchającego i umożliwia docenienie wielowarstwowości utworu, czego nie słychać za bardzo ze streamu.
Apple Music 0 : 2 lokalne pliki Hi-Res
Test #3: Starszy utwór ALAC Hi-Res Lossles Apple Digital Master VS FLAC z winyla
Pod okładką znajdziemy ikonki oznaczające jakiego formatu jest to ALAC |
- Utwór: "Whole Lotta Love"
- Album: "Led Zeppelin II"
- Wykonawca: Led Zeppelin
- Rok: 1969
- Apple Music: plik ALAC 192/24 oznaczony jako Hi-Res Lossless oraz jako Apple Digital Master
- Odtwarzacz Sony: plik FLAC 96/24 zgrany z płyty winylowej
Tutaj byłem ciekaw jak będzie brzmiał utwór z końcówki lat 60., a przy tym jak Hi-Res Lossless ALAC radzi sobie w starciu z plikiem cyfrowym zgranym z czarnej płyty. Dodatkowo przy tym albumie oznaczono go jako "Apple Digital Master", a więc przekazany do Apple'a bezpośrednio przez studio, w którym dokonano nagrania, teoretycznie z najlepszych dostępnych kopii. Czy to ma jakieś znaczenie? Niestety nie bardzo. ALAC umiera w przedbiegach, a kiedy tylko zaczyna się mocniejsze uderzanie w bębny to nawet PRZESTEROWUJE dźwięk. Ja wiem, że te nowe remastery Jimmy'ego Page'a są średniawe, ale tego nie powinno być w ogóle. Znowu: za dużo basu i niższego środka, za mało przestrzeni, klarowności, wysokich tonów, wielowymiarowości, co słychać zwłaszcza w trakcie mini-solówki perkusyjnej i "powrotu" gitary, które z winyla są po prostu oniemiające i otaczają słuchającego z każdej strony. Hi-Res ALAC jest taki... bez życia.
Apple Music 0 : 3 lokalne pliki Hi-Res
Test #4: Starszy utwór ALAC Lossless VS FLAC zgrany z Deezera Hi-Fi
- Utwór: "Dr. Feelgood"
- Album: "Dr. Feelgood"
- Wykonawca: Motley Crue
- Rok: 1989
- Apple Music: plik ALAC 48/24 oznaczony jako Lossless
- Odtwarzacz Sony: plik FLAC 44,1/16 zgrany z Deezera Hi-Fi
I tutaj mała zabawa: porównujemy plik zgrany bezpośrednio z konkurencyjnego serwisu streamingowego Deezer w abonamencie Hi-Fi, z ofertą od Apple'a. Tutaj pierwszy raz mogłem powiedzieć, że pliki brzmią do siebie bardzo, ale to bardzo podobnie. Nie są to najczystsze wersje tego nagrania (remaster wydany w 2009 roku), ale przewodowo brzmi on wystarczająco dobrze. Niestety w tej recenzji nie mogłem korzystać ze słuchawek przewodowo, a więc wracamy do brzmienia przez Bluetooth, a to jest naprawdę bardzo zbliżone, może dlatego, że utwór ma wiele echa i pogłosów charakterystycznych dla hair metalu lat 80. i jest grany bardzo dynamicznie, przez co całość jest dość jednostajna. Na szczęście nie brzmi to fatalnie, jest po prostu poprawne. Na pewno gdybym zdobył czarny krążek tego albumu to brzmiał by znacznie lepiej. Szczerze mówiąc to nieco przyjemniej słuchało mi się pliku FLAC, ale ALAC brzmiał prawie identycznie. Czyżby to potwierdzało moje dotychczasowe obserwacje, że tak naprawdę wszystkie serwisy streamingowe oferują dokładnie te same pliki? Ogłaszam remis, tutaj obie wersje brzmią zbyt podobnie.
Apple Music 1: 4 lokalne pliki Hi-Res
Test #5: Nowszy utwór ALAC Lossless VS FLAC z oficjalnej dystrybucji cyfrowej
W okienku odtwarzania również znajdziemy informację o formacie pliku |
- Utwór: "The Trail"
- Album: "Wiedźmin 3: Dziki Gon OST"
- Wykonawca: Marcin Przybyłowicz + Percival
- Rok: 2015
- Apple Music: plik ALAC 48/24 oznaczony jako Lossless
- Odtwarzacz Sony: plik FLAC 44,1/16 z oficjalnej dystrybucji cyfrowej
Te pliki wybrałem z prostej przyczyny: FLAC, którego słucham na co dzień pochodzi z oficjalnej dystrybucji, bezpośrednio ze sklepu wydawcy albumu i chciałem zobaczyć jak takie pliki, za które trzeba zapłacić (a nie są wyłącznie bonusem w postaci kodu na pobranie dodanego do winyla) poradzą sobie w bezpośrednim starciu. Dodatkowo od siebie mogę powiedzieć, że miałem kiedyś ten album na płycie kompaktowej, z której brzmiał równie dobrze. Tutaj będę musiał znowu ogłosić remis, ale nie dlatego, że oryginalny FLAC brzmi tak słabo, co to, to nie, soundtrack do Wiedźmina 3 jest nagrany wzorowo i nawet ze słabej "empetrójki" brzmi znakomicie. Po prostu tutaj po raz drugi w trakcie niniejszej recenzji mam wrażenie, że utwór brzmi bardzo dobrze z pliku ALAC na Apple Music i nie mam ochoty go czym prędzej wyłączyć. Jest bardzo dużo szerokiej przestrzeni, głębi, a przy tym czystości i wielowarstwowości. Niemniej, jakkolwiek ALAC brzmi bardzo, ale to bardzo dobrze jak na stream i gdybym nie miał nic innego pod ręką to byłbym w pełni kontent, to jednak mam oryginalne pliki FLAC, które znam bardzo dobrze i oczarowują mnie znacznie bardziej. Dźwięk jest po prostu pełniejszy, potężniejszy, nie trzymany w ryzach, nie uładzony czy spłaszczony, inkrustowany dźwiękiem, przestrzenniejszy. Dlatego i tak wybieram oficjalne pliki, ale rzetelnie odnotowuję, że ALAC w tym przypadku poradził sobie świetnie, a wcale nie jest to "Hi-Res Lossless Apple Digital Master"!
Apple Music 2 : 5 lokalne pliki Hi-Res
Test #6: Nowszy utwór ALAC Lossless Apple Digital Master VS FLAC z płyty CD
Sony, Sony powiedz przecie, kto gra najładniej w mobilnym świecie? |
- Utwór: "Highway Tune"
- Album: "From The Fires"
- Wykonawca: Greta Van Fleet
- Rok: 2017
- Apple Music: plik ALAC 48/24 oznaczony jako Lossless oraz jako Apple Digital Master
- Odtwarzacz Sony: plik FLAC 44,1/16 zgrany z oryginalnej płyty CD
No i ostatni test, tym razem utwór zgrany bezpośrednio z oryginalnej płyty kompaktowej do pliku FLAC kontra ALAC Lossless, ponownie Apple Digital Master. I tak, jak ALAC znowu brzmi bardzo ładnie i wbrew pozorom wcale nie tak płasko, basowo, anemicznie i nieciekawie, to - naprawdę, bez najmniejszej dozy oszustwa - wygrywa FLAC zgrany z kompaktu. Serio. Oryginalne płyty CD wcale nie są takim beznadziejnym formatem, za jaki mają go marketingowcy platform streamingowych, powiem więcej, jeśli zostało dobrze wydane, to będzie brzmiało znacznie, ale to znacznie lepiej i tak właśnie jest w przypadku debiutanckiego albumu Grety. Owszem, ponownie z ALAC-a zaprezentowanego na Apple Music można być w pełni zadowolonym, o tyle każdy, kto ma lepsze słuchawki czy sprzęt grający i dobre ucho dostrzeże, że nawet CD brzmi lepiej, a przecież to nawet nie jest słuchanie samej płyty fizycznie, tylko pliku zeń zgranego. Srebrny krążek oferuje po prostu brzmienie, które jest kompletniejsze w każdym aspekcie i bardziej trzyma się kupy, mniej męczy, mniej dudni, mniej wali nam po głowie i uszach. Remis, ale dlatego, że ALAC brzmi po prostu na solidne 4+, podczas gdy CD brzmi na tłustą 5.
Apple Music 3 : 6 lokalne pliki Hi-Res
Podsumowanie
Niektórzy mogą powiedzieć, że byłem stronniczy, że to niemożliwe, aby pliki o słabszej głębi bitów czy częstotliwości próbkowania i to jeszcze zgrane "przestarzałych" nośników, mogły brzmieć lepiej od tych z lepszymi parametrami, wykonanych w nowych technologiach. Na pewno moje słuchawki, ba, moje uszy, są jakieś "inne" i nie znam się na rzeczy. Jednak fakty mówią same za siebie. Słyszę to na własne uszy i stwierdzam, że albo gdzieś jest tzw. "wąskie gardło", albo tak po prostu brzmi streaming i słuchanie bezprzewodowe. ALAC to wbrew pozorom bardzo dobry format, a kodek AAC pozwala na przesył dźwięku dobrej jakości, jeśli Apple będzie dalej rozwijać ten format i ten kodek BT, to może naprawdę będzie on lepiej brzmiał, póki co jeszcze tak nie jest, bo nawet kiedy poszczególne utwory brzmiały dobrze, to nie dlatego, że miały dopisek Hi-Res, czy Digital Master, również nie dlatego, że były lepsze od swoich FLAC-owych odpowiedników, po prostu dlatego, że brzmiały "dobrze jak na stream".
Z doświadczenia wiem, że nawet najlepszy stream nie może się równać z fizycznymi nośnikami, lub plikami wysokiej rozdzielczości zdobytymi z oficjalnego źródła i "fizycznie" dostępnymi na naszej karcie pamięci... a może się mylę? Może znajdę jakiś serwis streamingowy, który mnie oczaruje? Dowiecie się w następnych częściach tego cyklu!