Przenośne odtwarzacze muzyki (w skrócie DAP = digital audio player) to rynek, który zaskakująco nadal się utrzymuje, mimo wszechobecnych smartfonów i serwisów streamingowych. I nie, nie są to klasyczne "empetrójki", a odtwarzacze zdolne udźwignąć pliki audio w najwyżej jakości formatach dostępnych na rynku. Od lat w tej materii prym wiodą firmy chińskie, takie jak Fiio czy Shanling, jednak znani i cenieni producenci audio również się nie poddają. Najsłynniejsze i najbardziej cenione DAP-y powstają pod znakiem Onkyo, Astell&Kern, Sony czy Pioneera.
Wielokrotnie w moich felietonach, recenzjach i artykułach wspominałem o swoim zaufanym Hi-Resowym odtwarzaczu Sony NW-A45. Pora w końcu przyjrzeć się bliżej jemu i jego bliźniaczemu NW-A55. Zanotujemy różnice i podobieństwa, zrecenzujemy oba urządzenia i w końcu zastanowimy się, czy taki gadżet jest komuś potrzebny w XXI wieku. Zapraszam do recenzji tych znakomitych odtwarzaczy!
|
Sony jako jeden z nielicznych producentów "bawi się" jeszcze w DAP-y Hi-Res
|
Dane techniczne NW-A45
- obsługiwane formaty audio: AAC, APE, ALAC, DSD, FLAC, MQA, HE-AAC, MP3, WAV, WMA
- maksymalne obsługiwane parametry audio: do 32 bitów przy 192 kHz
- wyjście audio: mini-jack 3,5 mm
- maksymalna moc wyjściowa: 1,6-4,2 mW przy 16Ω
- pasmo przenoszenia: 20 Hz do 40 kHz
- wejście danych/audio: Sony WM-Port
- standard Bluetooth: Bluetooth 4.2
- obsługiwane kodeki Bluetooth: SBC, aptX, aptX HD, LDAC
- wbudowana pamięć: 16 GB
- rozbudowa pamięci: karty microSD, microSDHC oraz microSDXC
- maksymalna pojemność karty pamięci: microSD 128 GB, microSDXC 2 TB
- typ ekranu: pojemnościowy ekran dotykowy TFT
- rozdzielczość ekranu: WVGA 800 x 480 pikseli
- przekątna ekranu: 7,8 cm
- system operacyjny: Sony Walkman OS
- typ akumulatora: wbudowany litowo-jonowy
- średni czas odtwarzania: ok. 35 godz.
- średni czas ładowania: ok. 4 godz.
- dodatkowe funkcje: radio FM, DAC USB, odtwarzanie plików do nauki języków obcych
- materiał obudowy: frezowane aluminium
- wymiary: ok. 55,9 mm x 97,5 mm x 10,9 mm
- waga: ok. 98 g
Dane techniczne NW-A55
- obsługiwane formaty audio: AAC, APE, ALAC, DSD, FLAC, MQA, HE-AAC, MP3, WAV, WMA
- maksymalne obsługiwane parametry audio: do 32 bitów przy 192 kHz
- wyjście audio: mini-jack 3,5 mm
- maksymalna moc wyjściowa: 35 mW + 35 mW przy 16Ω
- pasmo przenoszenia: 20 Hz do 40 kHz
- wejście danych/audio: Sony WM-Port
- standard Bluetooth: Bluetooth 4.2
- obsługiwane kodeki Bluetooth: SBC, aptX, aptX HD, LDAC
- wbudowana pamięć: 16 GB
- rozbudowa pamięci: karty microSD, microSDHC oraz microSDXC
- maksymalna pojemność karty pamięci: microSD 128 GB, microSDXC 2 TB
- typ ekranu: pojemnościowy ekran dotykowy TFT
- rozdzielczość ekranu: WVGA 800 x 480 pikseli
- przekątna ekranu: 7,8 cm
- system operacyjny: Sony Walkman OS
- średni czas odtwarzania: ok. 35 godz.
- średni czas ładowania: ok. 4 godz.
- dodatkowe funkcje: DAC USB, odbiornik Bluetooth, odtwarzanie plików do nauki języków obcych
- materiał obudowy: frezowane aluminium
- wymiary: ok. 55,7 mm x 97,3 mm x 10,8 mm
- waga: ok. 99 g
Budowa i wygoda użytkowania
|
Oba urządzenia różnią się naprawdę nieznacznie z zewnątrz
|
Odtwarzacze Sony od serii A35 wyglądają bardzo podobnie do prezentowanych modeli, które zamieniają i usprawniają jedynie niektóre elementy i funkcje względem młodszego brata. Ale również i względem siebie wzajemnie, co zresztą widać powyżej w rozpiskach z danymi technicznymi. Oczywiście różnice między serią A45 i A55 są, jednak ukazują się nam dopiero podczas grzebania w funkcjach i ustawieniach małego DAP-a, o czym oczywiście napiszę dalej.
Przód DAP-ów to ekran o przekątnej wielkości niecałych 8 centymetrów, logo Sony u góry i logo Walkmana w prawym, dolnym rogu. Ekran otoczono dość grubymi, jak na dzisiejsze standardy, czarnymi ramkami, które jednak nie psują w ogóle odbioru estetycznego odtwarzaczy, a jedynym elementem, który pojawia się dodatkowo na przedzie, jest dioda sygnalizująca ładowanie lub połączenie z komputerem. W przypadku A45 jest ona czerwona, w A55 zmieniono jej barwę na pomarańczową. Podobnie dostępna paleta kolorów obudowy każdej z serii jest nieco inna i dopasowana do
słuchawek z serii h.ear on 1 dla A35, h.ear on 2 dla A45, oraz h.ear on 3 dla A55. Oprócz tego przód różni się jedynie wykonaniem obu znaków towarowych. W wersji A45 loga są wypukłe i chropowate, w A55 wypukłe i śliskie jest jedynie logo Sony, natomiast Walkman przeniesiono na czarną ramkę wokół ekranu i metalową plakietkę zamieniono na biały nadruk.
Co prawda dane techniczne tego nie wykazują, ale również same obudowy są nieco inne w kwestii kubatury. Starszy model jest nieco grubszy, a niższy, natomiast nowszy jest nieco wyższy, ale za to chudszy. A55 został również znacznie bardziej zaoblony na bokach i poprawiono przyciski sterowania z boku odtwarzacza na znacznie wytrzymalsze i łatwiejsze do wymacania.
|
A45 (z lewej) zdaje się mieć również nieco bledszy odcień szarości niż A55 (z prawej)
|
Różnice w wymiarach są praktycznie niezauważalne podczas użytkowania, dopiero kiedy zestawimy oba odtwarzacze ze sobą, widać lekką pękatość A45. Nie zmienia to faktu, że jego nieco mniej zaoblone boki są znacznie bardziej odczuwalne pod palcami, co jednak nie wpływa na komfort. A55 jest po prostu bardziej okrągły i ma mniej łączeń poszczególnych elementów obudowy. Po wzięciu urządzeń w dłoń od razu czujemy, że producent nie kłamał, odtwarzacze wykonano z aluminium. I to bardzo grubego aluminium. Tak naprawdę chyba najmniej odpornym elementem obu urządzeń są ich wyświetlacze i szybki je przykrywające. Przyjemnie chłodne w dotyku, matowe obudowy sprawiają wręcz wrażenie pancernych i jakość bije od nich na kilometr. Brawa dla Sony za tak świetną konstrukcję, w bądź co bądź, bardziej przystępnym cenowo modelu.
Są tutaj jednak pewne zgrzyty. A45 ma nieco gorszej jakości przyciski sterujące, które są bardziej chybotliwe, węższe i o mniej pewnym skoku. Zapewne dlatego zostały one poprawione w nowszej wersji. Jak pisałem wyżej, same obudowy są bardzo przyjemne w dotyku dzięki metalowej, matowo wykończonej powierzchni, jednak są one również bardzo śliskie. Dodatkowo coś, co uznaję za plus konstruktorski - czyli nie nagrzewające się komponenty, nawet po wielu godzinach odtwarzania - można uznać za wpadkę designerską. Odtwarzacze prawie zawsze są zimne w dotyku i to w połączeniu ze śliskością obudów może się okazać problematyczne w zimę. Wszakże kto chce zdejmować rękawiczki, aby obsłużyć odtwarzacz i modlić się, aby nie wyślizgnął się nam z dłoni? Potencjalne dotykanie zimnej obudowy na mrozie również nie napawa optymizmem. Na szczęście można sobie z tym łatwo poradzić fundując sobie pokrowiec, który ulepszy chwyt i nieco odizoluje nas od zimna obudowy, no i nie zapominajmy, że nie musimy wyciągać odtwarzaczy z kieszeni, jeśli chcemy jedynie zmienić utwór, lub zrobić pauzę dzięki przyciskom bocznym.
|
Gdybym się nie przyjrzał, to mógłbym przysiąc, że to bliźniaki
|
Zbliżenie 1:
- Wyjście audio jack 3,5 mm
- Wejście WM-Port do ładowania/transferu danych
- Dziurka na smycz
Zbliżenie 2:
- Suwak HOLD do blokowania przycisków fizycznych
- Przyciski transportu (poprzedni/następny, play/pauza, przewijanie)
- Przyciski głośności
- Przycisk zasilania
Zbliżenie 3:
- Slot na kartę pamięci
Jak widać, obudowa obu odtwarzaczy jest prosta, a obsługa bez patrzenia na ekran jest intuicyjna. Przyciski Play, głośności w górę i suwak HOLD posiadają odpowiednie wypustki, które pomagają w wymacaniu ich w kieszeni. Sama klapka slotu na karty pamięci jest wytrzymała i pewnie osadzona w obudowie, a więc nie musimy się martwić, że karta zeń wypadnie. Jeśli natomiast interesuje nas obsługa pozostałych funkcji, musimy jednak nasz mały odtwarzacz z kieszeni wyciągnąć. Tutaj uzyskamy dostęp do menu głównego, które w sposób przejrzysty pozwoli nam dotrzeć do wszystkich opcji, których możemy się spodziewać po takim "playerze": odtwarzanie losowe, powtarzanie utworów, tworzenie playlist, przewijanie na osi czasu, precyzyjna zmiana głośności małym, wirtualnym potencjometrem, czy w końcu funkcje korektora dźwięku i dodatkowych filtrów. Oczywiście oprócz takich standardów znajdziemy tu wszelkie inne opcje dotyczące wykorzystania dodatkowych funkcji czy ustawienia preferencji samego odtwarzacza, do których przejdziemy za chwilę. Wielka szkoda, że użyto tutaj WM-Portu zamiast klasycznego USB. Przez to potrzebujemy niestety oryginalnego przewodu lub przejściówek. Tych na szczęście jest póki co sporo na aukcjach, ale kiedy się skończą, a my zgubimy/zniszczymy przewód, to nie będziemy mieli jak przesyłać plików, ani naładować urządzenia.
|
Wszystkie najważniejsze funkcje są dostępne pod ręką
|
Funkcje związane bezpośrednio z odtwarzaniem, korektą, kolejnością odtwarzania, tworzeniem playlist (nazwanych tutaj zakładkami), czy dostępem i sortowaniem naszych plików znajdziemy bezpośrednio z poziomu głównego ekranu odtwarzania. Wystarczy przesunąć palcem w jednym z czterech kierunków, aby uzyskać dostęp do konkretnego podmenu. W ten sposób przeciągając palcem w prawo uzyskamy dostęp do panelu listy odtwarzania, przesuwając w lewo do panelu zakładek, przesuwając w dół uzyskamy dostęp do folderów, sortowania plików np. wg artysty, albumu czy gatunku, oraz skróty do funkcji dodatkowych, a przesuwając palcem w górę uzyskamy dostęp do panelu korektora i filtrów. Z początku wymaga to nieco przyzwyczajenia, ale muszę przyznać, że po tym wstępnym etapie staje się niezwykle łatwe w obsłudze i przydatne. Wszystko, czego potrzebujemy znajduje się kilka przeciągnięć palcem dalej, a powrót do ekranu odtwarzania, opcji urządzenia czy naszej biblioteki folderów zapewniają nam przyciski u dołu ekranu, które są zawsze widoczne.
|
W każdej chwili możemy trafić do jednego z 3 najważniejszych ekranów dzięki przyciskom u dołu
|
Przejdźmy więc do funkcji dodatkowych, o których już nieco wspomniałem, zaczynając od tych związanych bezpośrednio z odtwarzaniem. Jak już pisałem, możemy stworzyć sobie do 10 list tzw. "zakładek" składających się z dowolnych utworów. Są takie takie swoiste playlisty, do których mamy bezpośredni dostęp z panelu zakładek po prawej stronie. Różni się to od klasycznej playlisty jedynie tym, że mamy doń dostęp właśnie po jednym przeciągnięciu palcem po ekranie, podczas gdy playlisty musimy wyszukać w menu biblioteki muzycznej. Skoro już o niej mowa, znajdziemy tutaj folder ze wszystkimi plikami wrzuconymi luzem, sortowanie wg albumu, wykonawcy, gatunku, roku wydania, kompozytora, nasze utworzone playlisty, folder z plikami Hi-Res, ostatnio przesłane z komputera, widok plików z pamięci wewnętrznej i karty SD, oraz tzw. kanały SenseMe, czyli bajer od Sony, który jest na rynku już chyba od 2004 roku. SenseMe polega na tym, że słuchacz wybiera nastrój, w jakim właśnie się znajduje, a następnie algorytm skanuje całą jego bibliotekę plików i odtwarza wyłącznie te, które wg tegoż algorytmu pasują do naszego nastroju. Czy jest to przydatne, możecie ocenić sami, osobiście skorzystałem z tego wyłącznie raz i to bardzo krótko.
Kolejnym podmenu pełnym różnorakich funkcji jest menu korektora. Na głównym ekranie znajdziemy korektor z predefiniowaną listą opcji do wyboru: Jasny, Podekscytowany, Łagodny, Zrelaksowany, Głosowy, oraz dwa sloty na nasze własne presety, w których jesteśmy w stanie ustalać poziom podbicia lub wycofania poszczególnych częstotliwości. W przypadku serii NW-A możemy w ten sposób ręcznie wyregulować 6 pasm częstotliwości (60 Hz, 400 Hz, 1 kHz, 2,5 kHz, 6,3 kHz oraz 16 kHz) w zakresie +- 10 dB. Uważam, że w tym odtwarzaczu to odpowiednia ilość suwaków i możemy spokojnie dostosować brzmienie do naszych potrzeb. Jeśli jednak i to okaże się dla nas niewystarczające, na pokładzie znajdziemy wiele innych, mniej lub bardziej przydatnych, filtrów, które mogą osłodzić brzmienie naszych słuchawek, lub po prostu dostosować je do naszego gustu.
|
Jak przystało na urządzenie typowo muzyczne, możemy skorzystać z equalizera
|
Wśród nich znajdziemy szeroko reklamowany układ DSEE HX, który w zamyśle ma konwertować dźwięk skompresowanych plików (takich jak MP3) do charakterystyki plików wysokiej rozdzielczości. Jak na mój gust różnica jest nieznaczna i CHYBA polega na tym, że delikatnie podkręca brzmienie tak, aby było nieco bardziej czytelne? W niektórych utworach słychać to nieco wyraźniej, na pierwszy "rzut ucha" będzie to podbicie basów i wysokich tonów. Możliwe, że przy "empetrójkach" o znacznie gorszym próbkowaniu niż 320 kb/s różnica byłaby bardziej odczuwalna.
|
Sony bardzo zachwala DSEE HX, ale ja nie słyszę różnicy...
|
Następny jest korektor przesunięcia fazowego, który w zamyśle ma zmniejszyć ostrość przekazu cyfrowego i nieco zbliżyć basy bardziej do "wzmacniacza analogowego". Nie do końca wiem co to ma oznaczać, czy chodzi o charakterystykę brzmienia wzmacniacza lampowego? Raczej po prostu chodzi o normalny wzmacniacz Hi-Fi używający analogowych złączy. W rzeczywistości to, co ja słyszę, to podbicie najwyższych tonów plus nieco podbite basy. Różnica ponownie jest tak znikoma, że naprawdę ciężko uznać przydatność tego filtra poza efektem placebo.
|
Cóż, odtwarzacz brzmi świetnie i bez udawania "wzmacniacza analogowego", cokolwiek Sony chciało przez to powiedzieć
|
Kolejny filtr jest dla fanów sztucznej wirtualizacji brzmienia czyli VPT Surround. Ja nigdy nie byłem zachwycony efektami takich zabaw, ponieważ utwory nagrane w stereo potraktowane wirtualizerami brzmią okropnie zniekształcenie i w żadnym wypadku nie jest to lepsze, niż słuchanie muzyki "po prostu". Mamy tutaj kilka ustawień takich jak Studio, Klub, Sala koncertowa, czy Siatka. Wszystkie zniekształcają brzmienie sprawiając, że zamiast być bardziej przestrzenne, robi się pełne artefaktów i brzmi jakbyśmy nałożyli na nie zbyt wiele echa lub flangera. Czy ja wiem...
|
Bezsensowny zestaw filtrów, ale wiem, że niektórzy lubią takie dziwaczne brzmienie
|
Chyba najbardziej przydatny okazuje się filtr normalizacji dynamicznej, który ma za zadanie na bieżąco wyrównywać głośność wszystkich słuchanych utworów. Taka normalizacja bardzo się przydaje, jeśli słuchamy przeróżnych utworów z różnych gatunków i lat nagrania, gdzie poziom głośności różni się z realizacji na realizację. Filtr ten wycofuje częstotliwości głośniejsze niż ustawiony poziom głośności odtwarzania, oraz wyciąga w górę te cichsze tak, aby pomiędzy zupełnie różnymi piosenkami z różnych płyt nie było tak rażącej różnicy i abyśmy nie musieli sięgać do regulacji głośności tak często.
|
Zdecydowanie najbardziej przydatny filtr, oprócz standardowego korektora
|
Na koniec filtr, którego brakuje w NW-A45, ale został dodany w NW-A55. Jest to okropnie kiepsko przetłumaczony "Przetwarzacz winyli". W teorii filtr ma dodawać ciepło i wielowarstwowość płyt winylowych. Po raz kolejny jednak nie słyszę jakiejś znaczącej różnicy, odnoszę nawet wrażenie, że nie ma żadnej. Podobnie jak DSEE HX, czy przesunięcie fazowe, wyczuwalność działania tego filtra również w dużej mierze zależy od słuchanego utworu. Możliwe, że troszkę zostaje tu podkręcone środkowe pasmo i najniższe basy, a wysokie tony nieco są cofnięte. Czyli klasyczny przykład niepoprawnego pojęcia o płytach winylowych. Czarne krążki wcale tak nie brzmią! No cóż.
|
Po prostu nieee
|
Jest jeszcze ClearAudio+, filtr, który w teorii ma zapewnić nam optymalne brzmienie za dotknięciem jednej opcji na ekranie. Szczerze? To zdecydowanie najgorsze ustawienie, jakie możemy sobie włączyć. Po włączeniu tego filtra dźwięk jest straszliwie podbity w niskich pasmach, dudniąc nam po uszach, głośność i wysokie tony również są bardzo podkręcone, a oprócz tego nałożony jest tutaj efekt VPT w presecie Siatka. Brrr polecam trzymać się z dala. To jest brzmienie, które może dobrze brzmi na kiepskich słuchawkach, lub, jeśli jesteśmy fanami muzyki elektronicznej i walenia basem po głowie.
Musimy pamiętać, że wszystkie te filtry dostępne są WYŁĄCZNIE podczas odtwarzania przewodowego! Oczywiście oba odtwarzacze obsługują w zaawansowany sposób słuchawki bezprzewodowe we wszystkich dostępnych kodekach (również znakomitym LDAC), jednakże zostają one ograniczone po prostu do przesyłu dźwięku i sterowania odtwarzaczem.
Co jeszcze potrafią nasze maluchy? Mogą wyświetlać tekst piosenki, jeśli takowy został zaimplementowany w pliku (możemy również przewijać utwór do konkretnej linijki tekstu), możemy użyć limitera głośności AVLS, który pozwoli nam zablokować poziom słuchania tak, aby nie wykraczać poza bezpieczne normy, możemy wybrać w jaki sposób konwertowane są pliki DSD do odsłuchu (bardziej bezpośrednie odtwarzanie zapewnia lepszą jakość, ale ograniczone jest do plików DSD o słabszym próbkowaniu, natomiast ustawienie automatycznego konwertowania na sygnał PCM umożliwia kompatybilność ze wszystkimi plikami DSD), możemy użyć wbudowanej redukcji szumów, systemu AMR (dźwięki otoczenia) czy Clear Phase, jeśli posiadamy kompatybilne słuchawki (działają tutaj IER-NW500N oraz MDR-NW759N), możemy zmienić preferencje jakości odtwarzania bezprzewodowego, jasność ekranu, uruchomić NFC, którym podłączymy słuchawki bezprzewodowe w kilka sekund, oraz zmienimy parametry oszczędzania akumulatora. Możemy nawet ustawić w opcjach czas, jednak on jest używany wyłącznie podczas korzystania z funkcji nauki języków, co jest dość sporym zawodem, nie możemy bowiem sprawdzić na naszym Sonym aktualnej godziny.
Oprócz tego serię NW-A wyposażono w funkcję nauki języków (możemy nagrać sobie pliki z rozmówkami), możemy skorzystać z
wbudowanego DAC-a USB, o którym pisałem obszernie w innym artykule, oraz - w zależności od modelu - użyć naszego odtwarzacza jako radia FM (NW-A45), albo jako bezprzewodowego odbiornika dźwięku przez USB (NW-A55). Uważam, że zdecydowanie najbardziej przydatne okażą się funkcje DAC-ów, czy to USB, czy bezprzewodowego, ponieważ pozwalają one na wykorzystanie znakomitego procesora dźwięku S-Master HX, który został tu zamontowany do nagłośnienia naszego audio z telefonów lub komputerów. Odtwarzacza możemy również używać w aucie jako źródła muzyki poprzez Bluetooth, co sprawdza się świetnie w trakcie dłuższych wycieczek.
Jak widać opcji i funkcji jest co niemiara, a oba urządzenia są bardzo wszechstronne i mogą równie dobrze pełnić rolę wzmacniacza słuchawkowego, albo nawet przedwzmacniacza o wysokiej rozdzielczości, jeśli tylko przyjdzie nam na to ochota. Jak dla mnie świetne rozwiązanie i bardzo cieszę się, że Sony pomyślało o tym.
Samo działanie systemu Walkman OS oceniam na takie 4+. Funkcjonalność i wygląd są świetne, ale im więcej utworów mamy na swoim urządzeniu, tym dłużej się ono uruchamia i czasem system potrafi "chrupnąć" i lekko się przyciąć, nie nadążając za naszymi gestami. Zdarzyło mi się również, że kilka razy A45 się zawiesił, jednak po chwili nastąpił automatyczny restart, więc nic się nie stało. Wynika to jednak z tego, że na A45 mam prawie 2000 utworów, z czego wiele z nich w wysokiej rozdzielczości i wszystkie wrzucone na kartę microSD. A55 ma zaledwie 670 utworów, większość jako MP3 320 kb/s w pamięci wewnętrznej. Warto również odnotować, że jeśli plik nie ma wgranej okładki, to będziemy musieli sami ją przekonwertować do odpowiedniego formatu w aplikacji na komputerze, ponieważ wrzucenie jpega o nazwie "cover.jpg" niewiele nam da. Dodatkiem może być możliwość robienia zrzutów ekranu, z czego zresztą korzystam w tym i innych tekstach z udziałem tych DAP-ów.
Brzmienie
|
Oba odtwarzacze brzmią znakomicie i o to w nich głównie chodzi
|
Seria Sony NW-A to znakomite Walkmany. Oba modele brzmią wspaniale i nie pozostawiają złudzeń: po to właśnie kupuje się osobny odtwarzacz przenośny. Chodzi o jakość brzmienia, której możemy nie uzyskać nawet w najdroższych smartfonach. Zastosowany procesor S-Master HX świetnie radzi sobie z naszymi utworami nawet na stockowym oprogramowaniu (istnieje możliwość modyfikacji o oprogramowanie posiadające dodatkowe funkcje wyciskające ostatnie soki z procesora audio, jest to jednak skrajnie nieoficjalna droga, którą przebył tylko mój NW-A45). Dźwięk jest przestrzenny, szeroki, pełen basów, wysokich tonów i średnich w świetnej harmonii i symbiozie. Oczywiście wszystko w dużej mierze zależy od naszych słuchawek i plików, których słuchamy, jednak włączenie sobie Hi-Resowych FLAC-ów zgranych z płyt winylowych to czysta przyjemność. Utwory są wielowarstwowe, pełne, grają odpowiednio szeroko i stereofonicznie i nie odczuwamy tutaj braku jakichkolwiek częstotliwości. Można by powiedzieć, że charakterystyka brzmienia serii NW-A bez korektorów jest bardzo neutralna i płaska, wręcz studyjna. Dlatego na stockowym oprogramowaniu zalecam użycie equalizera (i w sumie tylko jego), aby dostosować brzmienie do swoich upodobań, natomiast na customowym systemie uruchomić opcję "Direct Source". Dzięki tej opcji procesor puszcza wszystkie hamulce i gra "na pełnej parze". Szkoda, że nie do końca jest to dostępne w oficjalnej wersji Walkman OS.
Nie wątpię, że istnieją lepiej brzmiące odtwarzacze przenośne, jednak w tej półce cenowej NW-A nie mają sobie równych i zdecydowanie generują najbardziej naturalny i przyjemny dźwięk. Jeśli jednak nie wystarcza nam on to wachlarz korektorów i filtrów powinien to załatwić, a jeśli nadal nam mało, możemy zawsze spróbować zainstalować customowe oprogramowanie, o którym wspominam w akapicie wyżej.
Szkoda tylko, że w europejskiej wersji odtwarzacze co kilkadziesiąt godzin przypominają nam o dbaniu o uszy dość bezceremonialne zmniejszając nam głośność. Oczywiście, dbam o słuch, ale używam słuchawek, które wymagają większego wysterowania i możliwość wyłączenia tych irytujących przypomnień byłaby bardzo pożądana.
Aplikacja na komputery
|
Aplikacja jest przejrzysta i przydatna
|
Oczywiście pliki na nasze odtwarzacze możemy wrzucać bezpośrednio poprzez przeciągnie lub kopiowanie plików, jednak jeśli chcemy być w 100% pewni, że pliki (zwłaszcza te wysokiej rozdzielczości) zostaną wgrane bez błędów i w wygodny sposób chcemy zorganizować naszą bibliotekę, to warto pobrać sobie Sony Music Centre. Aplikacja działa w systemach Windows i MacOS i pozwala nam nie tylko posortować naszą bibliotekę muzyczną i utworzyć playlisty. Dzięki niej możemy również zgrać pliki bezpośrednio z płyty CD Audio, możemy uzupełnić brakujące tagi naszych plików i dodać ich okładki, możemy zaktualizować oprogramowanie naszego odtwarzacza, a nawet przypisać już odgórnie filtry i korektory czy przeskanować utwory pod kątem funkcji SenseMe tak, aby odtwarzacz już tylko je odtwarzał z naszymi preferowanymi ustawieniami.
Aplikacja jest bardzo przydatna i pozwala również na pogrzebanie w kilku opcjach i wykorzystanie jako odtwarzacz naszych plików nie tylko tych z NW-A, ale również i tych, które znajdują się na naszym komputerze. Wszystkie formaty, które odtwarza nasz DAP zostaną również odtworzone w Music Centre, a więc nie musimy się martwić pobieraniem dodatkowego programu do odpalenia plików DSD, MQA, czy ALAC. Szkoda tylko, że okładki nierzadko wymagają przekonwertowania nawet, jeśli są przypisane w tagach do pliku (inaczej nie wyświetlają się na naszym odtwarzaczu). Konwerter został wbudowany w program, jednak kilka razy zwyczajnie zapomniałem o tym i musiałem przesyłać pliki powtórnie, aby upewnić się, że mają okładki.
Po co komu odtwarzacz DAP?
Zanim przejdę do oceny pora zadać sobie pytanie: po co kupować osobny odtwarzacz plików? Cóż, odpowiedź jest prosta: z tego samego powodu, z którego profesjonalni fotografowie kupują lustrzanki cyfrowe. Smartfony są jak najbardziej kombajnami pełnymi funkcji wszelakich i poziom ich możliwości zdecydowanie powiększył się w ostatnich latach. Jednakże jakość zastosowanych procesorów audio spadła zdecydowanie na dalszy plan i oprócz najdroższych telefonów Sony czy Samsunga, obecnie większość posiada dość miałkie podzespoły. Zdecydowana większość nie obsługuje nawet kodeka aptX HD, o LDAC-u nie wspomnę. Dlatego właśnie, mimo postępu technologicznego, wielu decyduje się na osobny DAP. Zwłaszcza, że np. następca powyższych modeli, NW-A105 został zbudowany na Androidzie i dzięki temu ma dostęp do wszelakich serwisów streamingowych, ma również port USB-C.
Podsumowanie i koszty
Jeżeli szukacie osobistego odtwarzacza plików audio, który będzie potrafił ogarnąć prawie wszystkie dostępne formaty i do tego będzie świetnie brzmiał i miał masę dodatkowych funkcji, a po modyfikacji również będzie jeszcze lepszy, niż fabrycznie, to Sony NW-A45 lub A55 to znakomity wybór. Warto się zastanowić nad zakupem używanego egzemplarza w dobrym stanie, bo takich co jakiś czas wyskakuje kilka na aukcjach i w ogłoszeniach w cenach nie przekraczających 400-600 zł. Wtedy warto się jak najbardziej zastanowić nad przerobieniem oprogramowania. Za większe pieniądze kupowanie tych modeli nie ma sensu, ponieważ znacznie lepszy NW-A105 obecnie kosztuje ok. 950 zł.
Ocena
PLUSY:
+ świetna jakość dźwięku, bardzo zbalansowana, idealna do własnej korekcji lub profesjonalnego odsłuchu z płaską charakterystyką
+ obsługa olbrzymiej ilości formatów
+ obsługa dźwięku wysokiej rozdzielczości do 32 bitów przy 192 kHz
+ obsługa wszystkich standardów Bluetooth, w tym znakomitego LDAC-a
+ szybkie podłączanie słuchawek i głośników poprzez NFC
+ dedykowany tryb do nauki języków obcych
+ możliwość zamontowania karty microSD o dużej pojemności
+ wyświetlanie tekstu
+ możliwość precyzyjnego dobrania poziomu głośności przyciskami lub dotykowo
+ ładny, wyrazisty wyświetlacz o dobrych barwach i głębokiej czerni
+ szeroka gama funkcji dodatkowych
+ funkcja DAC-a/wzmacniacza USB, która działa z komputerami i telefonami
+ funkcja bezprzewodowego DAC-a (tylko A55)
+ radio FM (tylko A45)
+ znakomita jakość wykonania
+ intuicyjne menu
+ obsługa gestów kompatybilnych słuchawek Bluetooth
+ dostępność dużej ilości korektorów i filtrów
+ możliwość samodzielnej regulacji korekcji audio w sporym zakresie
+ dodatkowe funkcje z kompatybilnymi słuchawkami
+ możliwość wygodnej obsługi przy pomocy przycisków fizycznych
+ dodatkowe bajery w postaci chociażby Kanałów SenseMe
+ bardzo dobra, wygodna aplikacja na komputery, która pozwala m.in. zgrać utwory z płyty CD
MINUSY:
- gniazdo WM-port zmusza nas do korzystania z oryginalnego, bardzo konkretnego przewodu
- mała ilość wbudowanej pamięci
- Walkman OS potrafi się na sekundę zawiesić i działać wolniej przy dużej ilości utworów
- przy dużej ilości utworów odtwarzacz uruchamia się dłużej, niż zwykle
- zamknięty system oznacza brak możliwości obsługi serwisów streamingowych
- aplikacja na komputer nie działa z systemami Linux
- denerwujący komunikat o zbyt głośnym słuchaniu muzyki i automatyczne jej ściszanie, nawet jeśli to nie prawda
- większość filtrów audio jest bez sensu
- wgrywanie okładek potrafi być czasochłonne i nieintuicyjne
- prawdziwy potencjał chipu audio ujawnia się dopiero po zainstalowaniu oprogramowania z innego urządzenia Sony
- gorsze wykonanie przycisków fizycznych w modelu A45
- na odtwarzaczach nie można podejrzeć godziny