Sony jest niekwestionowanym królem słuchawek na polskim rynku, zaraz obok JBL-a. Japoński potentat wypuszcza do sklepów zdecydowanie najwięcej modeli wszelakiej maści nauszników, w przeróżnych kolorach, cenach, o najróżniejszym zastosowaniu i możliwościach. Około 2015 roku Sony wypuściło na rynek średniopółkową serię odtwarzaczy i słuchawek Hi-Res oznaczoną logotypem "h.ear", która miała wypełnić lukę pomiędzy ich droższymi produktami konsumenckimi, a najtańszymi wariantami, stając się najtańszą opcją wysokiej rozdzielczości w ofercie tokijskiej firmy. Oczywiście około 900 zł to niemało jak na słuchawki "dla mas", jednak w morzu nauszników zamkniętych w okrojonym paśmie przenoszenia 20 Hz - 20 kHz z mocno podbitym basem seria h.ear jest jedną z lepszych opcji. Udało mi się zdobyć słuchawki h.ear on drugiej generacji (model o oznaczeniu WH-H900N), sprawdźmy, czy warto zainteresować się serią h.ear on.
Dane techniczne
- pasmo przenoszenia: 5 Hz do 40 kHz
- typ przetwornika: dynamiczny
- budowa słuchawek: zamknięte, wokółuszne, z aktywną redukcją szumów
- aktywna redukcja szumów: Sony Digital Noise Cancellation z trybem dźwięków otoczenia, szybkim wyłączaniem i redukcją szumów z pomocą AI
- impedancja: 32 Ω
- poziom ciśnienia dźwięku (SPL): 103 dB/mW
- poziom zniekształceń THD: brak danych
- standard Bluetooth: Bluetooth 4.1
- parowanie z urządzeniami przez NFC
- kodeki audio: SBC, AAC, aptX, aptX HD, LDAC
- typ akumulatora: wbudowany, brak danych o pojemności i typie
- gniazdo zasilania: typu micro-USB, brak danych o napięciu
- średni czas odtwarzania przez BT: ok. 34 godz.
- średni czas odtwarzania przez BT z ANC: ok. 28 godz.
- średni czas ładowania: ok. 6 godz.
- średni czas odtwarzania przewodowego z ANC: około 28 godz.
Budowa i wygoda użytkowania
Druga generacja h.ear on odznacza się znacznie masywniejszą budową od pierwszej, mimo zmiany materiałów wykonania. Gąbki nauszników i pałąka są grubsze i bardziej mięsiste, same kopułki i pałąk są zdecydowanie grubsze i solidniejsze, słuchawki są po prostu większe. Pałąk nagłowny i jego wewnętrzna szyna, która ukazuje się naszym oczom podczas regulacji są wykonane z metalu. Sprytnie wyściełano spód wspomnianej szyny miękką gumą, co pomaga w wygodnym noszeniu. Kopułki nauszników, ich mocowanie i spodnia strona pałąka są już plastikowe, jednak oprócz zmniejszenia wagi słuchawek zadecydować o tym fakcie mogło wprowadzenie panelu dotykowego do sterowania w prawej słuchawce i czujnik zbliżeniowy NFC w lewej, które zwyczajnie nie działałyby, gdyby kopułki również wykonano z metalu.
Słuchawki wyglądają prosto, acz efektownie |
Mimo zastosowania plastików słuchawki są przyjemnie chłodne i dają nam poczucie porządnego wykonania. Kopułki są owalne i dobrze leżą na uszach, a nieco mocniejszy docisk do głowy sprawia, że h.ear on 2 znacznie łatwiej "dobrze ubrać" na głowę już za pierwszym razem, niż miało to miejsce w h.ear on 1 (pierwszy model wymaga nieco zabawy z umieszczeniem na głowie tak, aby poduszki nauszników odpowiednio przylegały do naszej głowy). Na szczęście "większy docisk" nie oznacza dyskomfortu i bezproblemowo możemy nosić te słuchawki długimi godzinami bez odczuwania zmęczenia. Nawet taki okularnik jak ja nie miał problemu z ułożeniem "Soniaczy" na głowie i noszeniem ich wygodnie. Do tego wszystkiego gąbki niesamowicie tłumią dźwięki otoczenia już same z siebie i wręcz wytwarzają swego rodzaju "próżnię" przy zakładaniu. Dosłownie słyszymy jak powietrze ucieka z przestrzeni między słuchawkami a naszą głową!
Jak przystało na słuchawki komercyjne WH-H900N są składane i podobnie jak w przypadku recenzowanych niedawno Sennheiserów nie jest to co prawda złożenie "na płasko", ale w zupełności wystarcza do spakowania ich w dołączony woreczek ze ściągaczem. Szkoda, że nie jest to twarde etui, ale woreczek jest przynajmniej bardzo gruby i kilkuwarstwowy. Z zewnątrz mamy nieco "piórnikowy" materiał, w środku zaś miękki i przyjemny w dotyku, trochę przypominający polar, dzięki czemu nie porysujemy słuchawek w podróży. Po zdjęciu zewnętrznego kartonika z opakowania, naszym oczom ukazuje się twarde, eleganckie pudełko zawierające cały zestaw, dobrane kolorystycznie do naszego modelu i nawet z jednej strony wyściełane gąbeczką. Wiadomo, że jest bardzo nieporęczne, ale od biedy możemy w nim słuchawki transportować, jeśli stwierdzimy, że woreczek to za mało. W zestawie oprócz woreczka znajdziemy najzwyklejszy, półmetrowy przewód USB do ładowania, oraz przewód słuchawkowy dobrany kolorystycznie.
Jeśli przyjrzymy się pałąkowi to dostrzeżemy metalową szynę biegnącą przez prawie całą jego długość |
Skoro już o nim mowa to muszę przyznać, że się nieco na jego jakości zawiodłem. W porównaniu nawet ze znacznie tańszymi słuchawkami konkurencji jest on dość cienki. Ba, w porównaniu z poprzednią generacją h.ear on 1, w której przewód był dość gruby, karbowany i płaski, to ten tutaj mnie nie zachwycił. Oczywiście mogło być znacznie gorzej bo przewód jest karbowany na całej długości, co go wzmacnia i zmniejsza możliwość skręcenia się i zagniecenia, ale nie uważam, że w słuchawkach za 900 zł mógłby być znacznie grubszy. Wtyki na szczęście są pozłacane (jeden kątowy, jeden prosty) i zastosowano tu na szczęście standardowe wejście 3,5 mm, a nie jakieś fikuśne 2,5 mm czy inne wtyczki z nacięciami, więc w razie czego możemy skorzystać z dowolnego innego zamiennika, pod warunkiem, że wtyczka będzie bardziej wysunięta względem obudowy przewodu, ponieważ bardziej zabudowane jacki po prostu nie dojdą do końca złącza w słuchawkach. To oryginalne nie ma żadnej specjalnej autorskiej blokady, więc lepiej za przewód nie pociągać, ale wydaje mi się, że chyba JAKIŚ system blokowania jest, ponieważ mimo wszystko po podłączeniu słychać jakieś kliknięcie, które może to sugerować.
Przewód mógłby być lepszy, ale spełnia swoje zadanie i na szczęście jest standardowy |
Przyciski do uruchamiania słuchawek i sterowania ANC znajdują się razem ze złączami na lewej słuchawce, natomiast panel dotykowy, jak już wspomniałem, na prawej. Same przyciski są dość płytkie i nie sprawiają zbyt dobrego wrażenia. Trochę ciężko je wymacać, dlatego często łapałem się na tym, że włączałem i wyłączałem słuchawki mając je jeszcze w ręku, aby widzieć co robię. Co prawda na lewej kopułce znajduje się malutka kropeczka, dzięki której wiemy gdzie zaczyna się listwa przycisków, ale to nadal trochę zbyt mało, aby nazwać korzystanie z nich w pełni intuicyjnym. Trochę szkoda, że przyciski nie są znacznie bardziej wyczuwalne i nie mają większego skoku, jest to po prostu średnio intuicyjne, dlatego cieszę się, że samo sterowanie słuchawkami odbywa się przy pomocy wspomnianego kilka razy panelu dotykowego. Sterowanie to jest niezwykle proste i opiszę je na poniższym zdjęciu.
Przełączniki i funkcje
- Dioda LED sygnalizująca pracę ANC
- Przycisk wyboru trybu ANC
- Dioda LED sygnalizująca uruchomienie
- Przycisk uruchamiania/parowania
- Wejście USB
- Wyjście słuchawkowe
- Panel dotykowy do sterowania transportem (play/pauza/następny/poprzedni) i głośnością
Panel dotykowy jest naprawdę prosty w obsłudze i intuicyjny, za co Sony należą się brawa. Nie mamy tu żadnych nadmiernie skomplikowanych pociągnięć czy kombinacji dotyków, a zwykłe przesunięcia palca. Przesunięcie palcem w górę lub w dół zwiększa lub zmniejsza głośność, przesunięcie palcem do przodu zmienia utwór na następny, do tyłu na poprzedni, a podwójne stuknięcie w panel zatrzymuje lub wznawia odtwarzanie/odbiera połączenie (jeśli podłączymy słuchawki do telefonu). Sterowanie jest tak banalnie proste, że wiedziałem co robić już po pierwszym wypróbowaniu tego systemu. Oczywiście sterowanie to działa tylko i wyłącznie przy podłączeniu bezprzewodowym poprzez Bluetooth. Jednak z radością informuję, że jeśli posiadacie odtwarzacz przenośny Sony to wszystkie gesty działają bez najmniejszego problemu, dlatego nie musi to być koniecznie telefon z Androidem czy iOS-em.
Woreczek jest gruby i porządny, ale nadal wolałbym twarde etui |
Oprócz panelu dotykowego słuchawki mają jeszcze kilka innych bajerów na pokładzie w postaci systemów towarzyszących, o aktywnej redukcji szumów powiemy sobie za chwilę, najpierw jednak zwrócę uwagę na kilka ciekawostek. Przede wszystkim bardzo mi się podoba zastosowanie tu tzw. "szybkiego przełączania", a po ludzku jest to tryb szybkiej uwagi polegający na tym, że wystarczy zakryć dłonią panel dotykowy znajdujący się na prawej kopułce, a słuchawki natychmiast się wyciszą do momentu odjęcia dłoni od obudowy. Bajerek działa nawet w trybie przewodowym (oczywiście jedynie w trybie aktywnym) dzięki czemu możemy natychmiast przestać słuchać muzyki i skupić się na tym, co ktoś do nas mówi. Ja z czystego przyzwyczajenia raczej i tak po prostu robię pauzę, ale pewnie z czasem przywyknę do korzystania i z tej funkcji.
Słuchawki zajmują zaskakująco mało miejsca po złożeniu, ale musimy wypiąć przewód jack |
Z innych gadżetów mamy tutaj specjalny filtr DSEE HX, który ma rzekomo poprawiać brzmienie słabiej nagranych utworów (więcej o nim powiem przy testowaniu aplikacji, ponieważ nie działa on bez niej), oraz obsługę asystenta głosowego Google. Podczas operowania słuchawkami oprócz różnych kolorów diod LED w uszach słyszymy kobiecy głos oznajmiający nam co się ze słuchawkami dzieje (bardzo podobny zresztą do tego z Sennheiserów HD 4.50 BTNC), a krótkie wciśnięcie przycisku zasilania przy włączonych słuchawkach pozwala nam sprawdzić stan naładowania akumulatora, który niestety ładuje się aż 6 godzin, ale na szczęście przekłada się to na niezwykle skuteczną redukcję szumów i długi czas pracy.
Przejdźmy do aktywnej redukcji szumów, która jest tu rzekomo wspierana sztuczną inteligencją. Szczerze mówiąc to na pewno wspierają ją mikrofony zamontowane w kopułkach słuchawek, sprawdzające poziom zewnętrznego hałasu, a czy jest gdzieś tam AI to trudno orzec, raczej jest to marketingowy bełkot. Mamy tutaj dwa tryby działania ANC i jest to bardzo fajne rozwiązanie, ponieważ dzięki temu możemy wybrać sobie w jak dużym stopniu potrzebujemy wyciszyć nasze otoczenie. Pierwszy tryb to domyślne, pełne ANC, które w połączeniu z naprawdę niesamowicie izolującymi gąbkami nauszników sprawia, że bardzo niewielka ilość dźwięków otoczenia przenika do naszych uszu, a kiedy słuchamy muzyki to mamy wrażenie, że absolutnie nic z otoczenia nie słychać. Myślę, że nie przesadzę, jeśli porównam poziom wyciszenia do słuchawek Bose QuietComfort starszej generacji (tylko takie udało mi się kiedyś przetestować). Drugi tryb aktywnej redukcji to tzw. tryb dźwięków otoczenia, czyli jakby ANC o połowie mocy tłumienia. Tym razem tłumione są głównie niskie częstotliwości, a więc furkot silnika autobusu czy szum tramwaju albo pociągu, którym jedziemy, natomiast wszystko inne jest tłumione, ale w znacznie mniej agresywny sposób. Przypomina mi to działanie sennheiserowego NoiseGarda, który tłumił otoczenie właśnie w taki sam sposób, odcinając przede wszystkim najniższe częstotliwości.
Brzmienie
Pora na "część artystyczną" recenzji. Jak brzmią Sony h.ear on 2? Czy słuchawki z tej serii są warte swojej ceny, czy też powinny być tańsze? Od razu powiem, że Sony nie bez powodu bardzo promuje aktywną redukcję szumów w tym modelu, ponieważ brzmienie tych słuchawek zdaje się być skrojone w taki sposób, aby zdecydowanie najkorzystniej brzmiały właśnie z ANC aktywnym. Zauważyłem, że producenci słuchawek z ANC podchodzą do nich dwojako: albo słuchawki brzmią świetnie w każdym trybie, ale ANC jest nieco słabsze, albo słuchawki brzmią świetnie głównie z aktywnym ANC, które dzięki temu może być znacznie mocniejsze i redukować więcej hałasu z otoczenia, tym bardziej, że każde ich uruchomienie aktywuje pełne ANC już domyślnie. Jak wspomniałem, tutaj mamy do czynienia z tym drugim typem, ale po kolei:
Brzmienie przewodowe + pełne ANC
Brzmienie słuchawek Sony h.ear on 2 to zaskakujące połączenie detaliczności i dokładności z niezwykle przyjemnym odbiorem, który sprawia, że słuchawki nie są "oschłe", tylko dają nam radość ze słuchania. Zwykle modele dostępne na rynku i sygnowane logiem Hi-Res są bardzo klinicznie syczące, przepełnione podkreślonymi wysokimi tonami, które mają wykorzystywać poszerzone pasmo przenoszenia i pokazywać (jak niegdyś płyty CD) "jakość" poprzez sykliwość. Tutaj jednak mamy do czynienia z nieco podbitą średnicą, która dodaje tak często brakującego u konkurencji "zaokrąglenia" brzmienia i przyjemnego ciepła nagrań, a przy tym nie jest przesadnie podkreślona, dzięki czemu nagrania nadal są niezwykle czytelne i pełne "powietrza" góry i głębi basu. Skoro o nim mowa: niskie tony są niezwykle skutecznie kontrolowane w tych słuchawkach, są podkreślone, ale nie wpływają na przekaz i dzięki podkreśleniu tonów średnich są znacznie przyjemniejsze, pełniejsze, bardziej mięsiste, szerokie pasmo przenoszenia zapewnia, że schodzą nisko, ale są bardzo dokładne i kontrolowane, a przy tym nie punktowe i nie "cienkie". Wysokie tony zaś są podkreślone i kiedy trzeba odzywają się do nas odpowiednio wyrazistym i pełnym szczegółów dźwiękiem, ale nie atakują nas swoją obecnością, nie zakłócają odbioru, nie mamy wrażenia, że wszystko na nas posykuje jak wściekły wąż. Brzmienie jest po prostu niezwykle zbalansowane i dokładne, a przy tym nie traci nic ze swojej dynamiki i nie ujmuje użytkownikowi przyjemności ze słuchania.
Zewnętrze pudełka stara się sprzedać nam wszystkie "popularne" funkcje, niekoniecznie skupiając się na walorach dźwiękowych |
Oczywiście słuchawki najbardziej błyszczą w czasie odtwarzania plików wysokiej rozdzielczości i utworów nagranych niezwykle "szeroko" i przestrzennie, ponieważ scena muzyczna i separacja instrumentów stoją tutaj na niezwykle wysokim poziomie. Jasne, są na rynku słuchawki, które robią to lepiej, ale uważam, że h.ear on 2 brzmią naprawdę wyśmienicie, przestrzeń w naszej głowie zdaje się nas otaczać i nieść dźwięk gdzieś daleko poza granice naszych uszu, a odseparowanie instrumentów sprawia, że nawet w gęstych instrumentacjach słyszymy absolutnie wszystkie smaczki, mało tego jesteśmy w stanie wręcz palcem pokazać gdzie stoi, który muzyk. Słuchanie efektów stereo, które przesuwają instrumenty z prawej do lewej i z powrotem i wokół centralnego pola to czysta przyjemność, niejednokrotnie czułem się, jakbym siedział z muzykami na koncercie lub w studio, a dobrze zrealizowane nagrania błyszczą (chociaż te gorzej nagrane również brzmią wspaniale). Tak dobra separacja i przestrzenność wpływają niesamowicie na nasz odbiór, możemy bez problemu zatopić się w muzyce i w pełni się nią rozkoszować, co zresztą potęguje niezwykła izolacja od otoczenia. Instrumenty i wokale zdają się "układać" schodkowo wokół nas, na różnych poziomach wysokości, zbliżenia do naszych uszu, pogłosu jaki wywołują i pozycji w przestrzeni, czasem zaskakująco pojawiając się za nami. W słuchawkach z węższą sceną nie usłyszymy tego samego co tutaj. Odsłuch np. soundtracku do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon w słuchawkach WH-H900N był czystą przyjemnością i nie mogłem poprzestać na jednym utworze, a pliki zgrywane z płyt winylowych dzięki podkreśleniu średnich częstotliwości odzyskują swoje ciepło, którego tak mi brakowało w innych słuchawkach.
Brzmienie bezprzewodowe (kodek LDAC) + pełne ANC
Postanowiłem opisać brzmienie bezprzewodowe każdego z trybów pracy słuchawek zaraz po przewodowym, ponieważ korzystając z kodeku LDAC słuchawki brzmią naprawdę niesamowicie podobnie do trybów przewodowych, co tylko utwierdza mnie w tym, jak dobry to kodek Bluetooth.
Słuchawki poprzez LDAC brzmią niezwykle podobnie do trybu przewodowego, jednak warto zwrócić uwagę na leciutko zmniejszoną czystość tonów wysokich i nieznacznie podkręcone tony niskie. To nadal jest zdecydowanie bardzo atrakcyjne brzmienie, pełne detali, szerokiej sceny, niezwykłej separacji i masy radości płynącej ze słuchania w tak dobrej jakości. Nic dziwnego, w końcu LDAC pozwala nam na wykorzystanie prawie całego pasma przenoszenia słuchawek (spada ono do przedziału 20-40 000 Hz zamiast standardowego w trybie przewodowym 5-40 000 Hz). Byłem zdumiony jak nieznacznie zmieniło się brzmienie słuchawek bez przewodu, ale to wszystko zasługa kodeka BT LDAC, który jest znakomity.
Sony chyba zapomniało, że na opakowaniu umieszcza się chociaż podstawowe parametry techniczne, a nie tylko listę bajerów... |
Brzmienie przewodowe + częściowe ANC
W trybie dźwięków otoczenia brzmienie słuchawek jest nieco zmienione, brzmią one bardziej średniotonowo i basowo niż w trybie pełnego ANC, zapewne dlatego, że ten tryb ma głównie tłumić niskie częstotliwości nas otaczające. Góra nadal jest wyrazista i pełna szczegółów, jednak bardziej wycofana niż w domyślnym trybie, a całość brzmienia nabiera nieco "maślanego" charakteru, pasma częstotliwości nieco bardziej zlewają się w jedno. W niektórych przypadkach taka sygnatura brzmienia może zdawać się nawet nieco przyjemniejsza, przypomina mi trochę próby odtworzenia brzmienia wzmacniaczy lampowych. Scena i stereofonia pozostają takie same, ale separacja nieco cierpi. To mój drugi ulubiony tryb słuchania tego modelu, jednak uważam, że jeśli nie musimy słyszeć co się dzieje wokół nas, to nie musimy się do niego przekonywać, brzmienie z pełnym ANC jest znacznie bardziej dopracowane.
Brzmienie bezprzewodowe (kodek LDAC) + częściowe ANC
Podobnie jak w przypadku przewodowego grania kodek LDAC produkuje tutaj bardzo ciepłe, wygładzone brzmienie, które przypadnie do gustu głównie osobom słuchającym takich gatunków jak jazz, ambient, albo lo-fi, ale wrażenie "lampowego" ciepła jest nieco zgubne. Tutaj jeszcze bardziej niż przewodowo tryb dźwięków otoczenia brudzi przekaz i zasłania go grubszą warstwą tonów niskich-średnich, przez naturę transmisji bezprzewodowej. Nawet jeśli jest to wyśmienity LDAC, nie da się ukryć, że efekty będą nieco inne.
Brzmienie przewodowe
Jeśli na chwilę wyłączymy ANC, lub będziemy korzystać ze słuchawek całkowicie w trybie pasywnym to odkryjemy, że ich sygnatura brzmienia jest nieco... nieciekawa. Jak wspomniałem wcześniej, h.ear on 2 to typowe przedstawiciel słuchawek, których brzmienie podstawowe (czyli pasywne, bez żadnych trybów aktywnych) zostało przygotowane w taki sposób, aby po uruchomieniu systemów redukcji szumów brzmiało lepiej, niż bez nich. Nic dziwnego, skoro nawet parametry słuchawek drastycznie pogarszają się w trybie pasywnym. On tutaj jest, ale tylko na wszelki wypadek, jeśli nauszniki nam się rozładują, a chcemy nadal móc z nich korzystać, ale to nie jest ich główne przeznaczenie.
Wewnętrzne opakowanie jest przepiękne, dlatego nawet jeśli zgubimy zewnętrzny kartonik to nadal mamy gdzie przechowywać nasze słuchawki |
W trybie pasywnym impedancja spada z 32 do 16 omów, czułość ze 103 db/mW do 98, a pasmo przenoszenia zostaje mocno ograniczone... To dokładnie ten sam problem, co w przypadku Bose QuietComfort, które bez ANC również brzmiały niesamowicie kiepsko, a pokazywały co potrafią dopiero po uruchomieniu redukcji szumów, zmieniając profil brzmieniowy o 180 stopni.
Dlatego słuchawki w tym trybie brzmią bardzo nieczytelnie, brudno, "muliście", dół wymyka się spod kontroli, średnica wybija w górę, a góra zaczyna znikać całkowicie. Dźwięk zbija się w nieprzyjemną kulkę, którą ciężko przełknąć, zwłaszcza jeśli wiemy jak te słuchawki brzmią "normalnie" czyli w trybie aktywnym. Całkowicie odradzam korzystanie z tych słuchawek BEZ trybów ANC i zachęcam do pamiętania o ładowaniu ich.
Brzmienie bezprzewodowe (kodek LDAC)
Tutaj nawet LDAC nie pomoże. Tak jak wspominałem, WH-H900N zostały tak zestrojone, aby najlepiej brzmieć z włączonym ANC i niezależnie od tego, czy używamy ich przewodowo, czy nie, całkowite wyłączenie redukcji szumów działa destrukcyjnie na brzmienie tych słuchawek, a mniej precyzyjne basy i cofnięte treble charakterystyczne dla kodeków Bluetooth niestety to wrażenie potęgują. Tym samym, jak w poprzednim akapicie: pamiętajcie o ładowaniu i używajcie trybów ANC, a po całkowite ich wyłączenie sięgajcie wyłącznie w momencie, w którym naprawdę nie możecie sobie pozwolić na wytłumienie swojego otoczenia.
Krótkie porównanie z h.ear on 1
Mam w domu słuchawki h.ear on 1 (MDR-100A) i muszę przyznać, że brzmią nieco inaczej niż testowana generacja druga. MDR-100A stawiają znacznie bardziej na wysokie tony, nieco cofnięte średnie i mocno kontrolowane niskie. Można przez to odnieść wrażenie, że pierwsza generacja jest znacznie bardziej dokładna, ale nic bardziej mylnego, po prostu nie jest tak pełna i ciepła w brzmieniu jak generacja druga. Budowa jest natomiast nieco lepsza, ponieważ prawie całkowicie metalowa (jest to wariant h.ear on 1 w pełni przewodowy, dlatego nie ma tutaj dotykowego panelu sterowania i można było pozwolić sobie na prawie całkowicie metalową obudowę), jednak sama linia słuchawek odzwierciedla brzmienie: jest znacznie lżejsza niż h.ear on 2. Przewód jest również znacznie lepszy, ponieważ oprócz karbowania jest spłaszczony i ma prosty, ale skuteczny system blokowania w słuchawkach.
h.ear on 1 są w pełni metalowe, ale brzmienie i ogólna kubatura są zupełnie inne; przewód jest lepszy, ale ten olbrzymi napis CHINA mogli sobie darować... |
Działanie aplikacji Sony Headphones
Jak to zwykle bywa w przypadku nowoczesnych słuchawek bezprzewodowych h.ear on 2 są również kompatybilne ze swoją własną aplikacją na telefony z Androidem i iOS-em. Tym razem jest to program o dość niepozornej nazwie Sony Headphones. Zaznaczam na wstępie, że prawie wszystkie te funkcje są dostępne również w moim przenośnym odtwarzaczu wysokiej rozdzielczości Sony NW-A45, tutaj po prostu aplikacja umożliwia skorzystanie z nich również na smartfonach. Pozostaje pytanie: jak Sony Headphones się sprawuje i co możemy w niej zrobić?
Sterowanie odtwarzanymi utworami
Oczywiście sterować możemy przy pomocy gestów na panelu dotykowym prawej kopułki, jednak jeśli chcemy podotykać ekran naszego telefonu to nie musimy sterować odtwarzaniem z aplikacji, z której muzyki słuchamy, możemy to robić również z poziomu Sony Headphones.
Dodatkowy tryb ANC może być ciekawym dodatkiem dla spacerowiczów |
Dodatkowy tryb ANC
Aplikacja pozwala nam wybrać dodatkowy tryb działania aktywnej redukcji szumów, do którego nie mamy dostępu z poziomu samych słuchawek, a mianowicie jest to redukcja szumu wiatru. Jak na moje uszy brzmi to jak tłumienie pośrednie pomiędzy pełnym działaniem ANC i trybem dźwięków otoczenia, zdecydowanie więcej do nas dociera i raczej redukowane są częstotliwości średnie. O dziwo nie wpływa to jakoś znacząco na brzmienie.
Sztuczny surround (wirtualizer)
W aplikacji możemy również włączyć sztuczne efekty surround (tzw. Sony VPT) wybierając jeden z trybów: koncert na stadionie, klub, koncert w plenerze, koncert w sali koncertowej. Wszystkie te tryby uważam za całkowicie zbędne i psujące brzmienie utworów, których słuchamy. Wszystko to po prostu brzmi sztucznie i dodaje niepotrzebne pogłosy do nagrań studyjnych. Jeśli kogoś jednak takie bajerki interesują to jest to możliwe.
Globalny korektor
Sony Headphones pozwala nam ustawić jeden z przygotowanych przez firmę korektorów, lub ustawić dwa własne. Jeśli komuś nie podoba się to, jak słuchawki brzmią, lub zwyczajnie posiadamy telefon, który nie obsługuje kodeka LDAC, to możemy tutaj sobie pokombinować. Wśród ustawień znajdują się jasny, "podekscytowany", łagodny, "zrelaksowany", podkreślający wokal, podkreślający tony wysokie, podkreślający tony niskie, podkreślający mowę, manualny i dodatkowo każdy z trybów można "okrasić" podbiciem basów nazwanych tutaj "Clear Bass". Podobnie jak wszystkie inne filtry, nie moja bajka, ale warto odnotować, że możemy dobrać brzmienie do naszych preferencji i działają one globalnie w całym telefonie, niezależnie od tego, czy oglądamy YouTube'a, słuchamy streamingu, czy rozmawiamy.
Fajne, że te opcje tu są dla wybrednych, ale naprawdę nie trzeba do nich zaglądać |
Ustawienia dźwięku przestrzennego 360 stopni
To kolejna zabawka, która pozwala nam odsłuchiwać specjalnie przygotowane utwory, które "podążają za ruchami naszej głowy" i odtwarzają dźwięk jakby wokół nas. Aby takie coś mogło w ogóle zadziałać musimy skonfigurować tę funkcję testując nasz słuch (dzięki temu aplikacja dobierze intensywność efektu 360 i brzmienie), oraz połączyć z aplikacją od Sony wszelkie inne, które obsługują tego typu format dźwięku, np. Apple Music. Czy to działa? Przyznam się, że dźwięk 360 ma sens głównie podczas oglądania filmów i grania (podobnie jak wszelkie inne surroundy i wirtualizery), dlatego szczerze przyznaję się, że z tej opcji nie skorzystałem w ogóle, ale odnotowuję, że istnieje.
Priorytet połączenia
Tutaj możemy wybrać czy słuchawki mają stawiać sobie za priorytet jakość dźwięku, czy jakość połączenia. W miejscach, w których występuje dużo zakłóceń radiowych zalecana jest ta druga opcja, aby dźwięk nam nie przerywał.
System DSEE HX
Reklamowany przez Sony system DSEE HX ma rzekomo poprawiać brzmienie utworów, "podciągając" ich jakość do jakości Hi-Res, nawet jeśli nie są w takim formacie. W praktyce system ten "kastruje" dźwięk... wyrzuca wokale na przód sceny, cofa instrumentację, przycisza całość i sprawia, że jest znacznie mniej przejrzysta i efektowna. Moim zdaniem opcja zupełnie bez sensu.
Przełączanie funkcji przycisku NC/ambient sound
W aplikacji możemy również wybrać czy podczas podłączenia do telefonu przycisk do uruchamiania ANC na lewej słuchawce ma rzeczywiście robić właśnie to, czy uruchamiać asystenta głosowego. Co ciekawe, słuchawki są kompatybilne tylko z Asystentem Google i Alexą od Amazona. Fani korzystania z apple'owej Siri muszą obejść się smakiem.
Analizowanie użycia i zbieranie punktów...
Kompletna bzdurka dla ludzi, którzy kochają cyferki, ale jeśli założymy sobie konto Sony, otwiera nam to możliwość zbierania danych o słuchanych przez nas utworach i... zbierania punktów... ? Dane te można potem przenosić pomiędzy urządzeniami logując się na swoje konto Sony. Hurra... ?
Myślę, że apka pomoże głównie osobom, które mają wiele różnych słuchawek Sony |
Podsumowując aplikacja działa dobrze i nie miałem problemów z połączeniem z nią słuchawek, a wszystkie funkcje działają, a jedynym prawdziwym mankamentem był brak polskiej wersji językowej, co dla wielu użytkowników może być problematyczne. W moim odczuciu jednak znacząca większość zawartych w apce funkcji jest kompletnie zbędna i możemy się obyć bez instalowania jej. Jeśli jednak rajcuje nas grzebanie kilkadziesiąt minut w ustawieniach, bawienie się filtrami i korektorami, albo po prostu posiadamy kilka różnych słuchawek Sony (np. sportowe i wokółuszne) to może warto każde z nich dostosować do naszego preferowanego profilu brzmienia właśnie w Sony Headphones?
Podsumowanie
Sony h.ear on 2, czy też WH-H900N to bardzo, ale to bardzo dobre słuchawki, które powinny zadowolić znaczącą większość odbiorców, jednak trzeba pamiętać, że zdecydowanie najlepiej brzmią podłączone do źródła obsługującego kodek LDAC, lub przewodowo i zdecydowanie z włączonym pełnym trybem ANC, dlatego to są głównie słuchawki dla osób, które mogą pozwolić sobie na tłumienie dźwięków otoczenia. Jeśli jednak możemy sobie na taki odsłuch pozwolić, to te słuchawki mogę gorąco polecić. Szeroka scena, świetna separacja, detaliczność, a przy tym rozrywkowość brzmienia całkowicie mnie do nich przekonują i sprawiają, że jestem niezwykle zadowolony z zakupu. Do tego słuchawki są niesamowicie wygodne i wzorowo tłumią otoczenie. Czego chcieć więcej?
Koszty
Sony h.ear on 2 kosztowały swego czasu około 900 zł, obecnie jeśli znajdziecie jakieś ostatnie sztuki w sklepach to powinny kosztować nie więcej niż 750 zł. Jeśli jednak chcecie wydać pełną cenę, to obecnie w sklepach dostępna jest 3 generacja. Ja swoją parę znalazłem za... 300 zł, dlatego zachęcam do szukania egzemplarzy lekko używanych lub używanych w minimalnym stopniu.
h.ear on 1 (u góry), h.ear on 2 (na środku) i h.ear on 3 (na dole), do wyboru, do koloru |
Ocena
PLUSY:
+ znakomite, pełne, ciepłe, ale i szczegółowe brzmienie, oferujące niesamowite poczucie przestrzeni
+ porządna i masywna budowa
+ niezwykle wygodne w noszeniu przez długie godziny
+ łatwe do dopasowania do kształtu głowy
+ dwa tryby aktywnej redukcji szumów
+ świetne odcięcie od świata zewnętrznego dzięki wspaniale działającemu ANC i budowie nauszników
+ intuicyjne sterowanie przy pomocy panelu dotykowego
+ kodek Bluetooth LDAC, którego brzmienie jest niemalże identyczne jak to z przewodu
+ długi czas pracy po naładowaniu
+ przepiękne pudełko i porządny woreczek w zestawie
+ składana konstrukcja
+ szybkie parowanie z urządzeniami przez NFC
+ pełna kompatybilność z odtwarzaczami Sony
+ właściciele smartfonów będą zadowoleni z działania aplikacji
+ pozłacane wtyki, karbowany przewód jack...
MINUSY:
- ... który mógłby jednak być grubszy i np. spłaszczony, zakończony systemem blokady
- tylko część obudowy jest metalowa
- kiepskie brzmienie bez włączonego ANC
- znaczny spadek parametrów po wyłączeniu ANC
- mało wyczuwalne przyciski ze słabym skokiem
- woreczek jest fajny, ale twarde etui w tej cenie byłoby fajniejsze
- okropnie długi czas ładowania
- nie działają z asystentem Siri
- brak polskiej wersji aplikacji Sony Headphones