Tchibo już od wielu lat sprzedaje nie tylko kawę, ale również różnorakie produkty w swoim sklepie internetowym, od AGD, poprzez ubrania i wyposażenie domu, aż po sprzęt RTV. Ostatnio mojej uwadze nie umknęła ich sekcja "Prezentowe inspiracje" z produktami audio, które przyprawiły mnie o dreszcze.
Staram się zwykle edukować moich czytelników w zakresie beznadziejnych produktów, dlatego postanowiłem pokazać jak bardzo producent kawy próbuje wcisnąć swoim klientom buble i przestrzec przed tego typu ofertami. Niektórzy z was pewnie pamiętają mój tekst o płytach winylowych i sprzętach z dyskontów i marketów, w którym oprócz samych winyli dotknąłem również kwestii tanich gramofonów. Ostatnio również nominowałem gramofon z Ikei do nagrody Złota Płyta 2022 dla Największej Wpadki 2022. Niestety, sytuacja powtarza się z Tchibo.
|
Pierwsze wrażenie jest pozytywne, głośniczki BT, słuchawki i stojak są ładne (źródło: Tchibo)
|
Wszystko to ładne, ale...
Zacznijmy od kilku pozytywów: wydaje mi się, że wiele z prezentowanych sprzętów nie tylko dobrze wygląda, ale również i może być całkiem przyzwoicie wykonana. Co do brzmienia głośników Bluetooth, odbiorników radia FM czy radia cyfrowego DAB i kilku innych produktów nie mogę mieć pewności, jednak zgaduję, że będą grać przyzwoicie. Bardzo trudno jest mocno skrewić tego typu sprzęty, zwłaszcza, że zwykle nie muszą one brzmieć nadzwyczajnie, a ich źródła w dużej mierze są cyfrowe. Problemem produktów tak z Tchibo, jak choćby z Ikei, jest to, że prezentują się designersko, świeżo, modnie i pasują do ładnych, nowoczesnych wnętrz. Te wszystkie cechy mogą jak najbardziej zachęcić laika do zakupu. Firma nawet stawia na zdjęciach katalogowych swoje produkty na stertach książek o designerskich hotelach i Bauhausie, żeby jeszcze bardziej zanęcić osoby zainteresowane architekturą i aranżacją wnętrz. I tu leży problem.
|
Istnieje cień szansy, że te głośniki brzmią najbardziej znośnie z całej oferty (źródło: Tchibo)
|
Albowiem Tchibo nie ograniczyło się jedynie do prostych gadżetów, które bardzo trudno zepsuć. Kawosze mogą kupić również... dwa gramofony, discmana, "walkmana", kolumny głośnikowe i słuchawki. I akurat TE produkty bardzo łatwo zepsuć i wypuścić na rynek buble. Zresztą, to nawet nie jest twór Tchibo.
Zauważyłem, że sklep Tchibo bardzo przypomina sklepy typu Pepco, Flying Tiger czy Kik; znajdziemy tam mydło i powidło w dość przyzwoitej jakości, ale bez ekscesów. I niestety w takich miejscach zdecydowanie lepiej NIE zaopatrywać się w powyższe produkty. Dlaczego?
Gramofony
Zacznijmy od tych strasznych gramofonów. Tchibo oferuje dwa modele, jeden sygnowany logiem legendarnej firmy Dual, oraz taki nazwany "przenośnym gramofonem w stylu retro". Zajmijmy się najpierw tym drugim. Jest to gramofon, który wszędzie na stronie widnieje po prostu pod taką właśnie nazwą, nie ma żadnego numeru modelu, ani producenta, to po prostu "przenośny gramofon w stylu retro z Bluetooth". Już samo to, powinno nam zapalić lampkę ostrzegawczą. Podobnie zresztą, jak fakt, że oba modele zasilane są malutkimi ładowarkami do telefonów. Jeśli jednak dalej mamy wątpliwości, to wystarczy się przyjrzeć. Gramofon od razu wygląda jak jeden z tanich sprzętów Crossleya, firmy, która wypluwa na rynek masowo chińskie gramofony walizkowe, które co prawda są ładne, jednak nie mogą się pochwalić absolutnie niczym więcej. Wszystkie wyposażone są w tragiczne głośniki, beznadziejny mechanizm i okropne wkładki z jeszcze gorszymi igłami. Szkoda czasu i pieniędzy, a przede wszystkim szkoda niszczyć płyty na czymś takim. A ile to kosztuje? 420 zł.
|
Od razu widzę, że mechanizm tego "cacka" jest najtańszy i najgorszy z możliwych (źródło: Tchibo)
|
Jednakże jakby tego było mało, firma powołuje się na niejakiego Sebastiana Schmidta, który rzekomo jest blogerem (albo jak to pisze Tchibo "bloggerem"), który rzekomo oddaje się rozkoszy słuchania czarnych płyt właśnie na takim oto sprzęcie. Jeśli ten człowiek w istocie tak robi, to nie chciałbym zobaczyć stanu jego płyt. Za to bardzo chętnie zobaczyłbym jego minę, gdyby posłuchał prawdziwego gramofonu. Szkoda tylko, że nawet jeśli Schmidt nie jest za bardzo znany w Polsce, to niektórych przekona do zakupu...
|
Sebek, wszystko ładnie, tylko czemu kłamiesz? (źródło: Tchibo)
|
Drugi gramofon zaś to Dual DTR 61 kosztujący 450 zł. Tutaj należy się wyjaśnienie. Dual to legendarna firma, która od dziesięcioleci produkowała znakomite, audiofilskie gramofony, jednakże obecnie Dual został podzielony na dwa oddziały. Jeden oddział nadal produkuje wspaniałe gramofony wysokiej klasy. Drugi oddział sprowadza gramofony z Chin i dokleja do nich plakietkę z logo firmy. Zgadnijcie, z którego sortu pochodzi oferowany DTR 61?
|
Leżące obok na zdjęciu słuchawki Sennheiser Momentum 4 kosztują więcej, niż oba gramofony razem wzięte (źródło: Tchibo)
|
Oczywiście, że jest to ten "chiński Dual". Ten gramofon ma z prawdziwym Dualem wspólnego tyle, że mają ten sam znaczek, a nawet tego NIE mają wspólnego, bo na DTR 61 nie zauważyłem loga Duala NIGDZIE. Ciekawe, co? Nawet nie naklejono plakietki z nazwą... Mimo wszystko niektórym sytuacja może wydawać się nieco lepsza, niż w przypadku pierwszego gramofonu bo ten model ma jakieś tam drewno, jest pełnowymiarowy, ma pokrywę... Niestety pokrywa ta zionie parszywym plastikiem uginającym się pod palcami, a sam mechanizm to znowu ten sam okropny jednoczęściowy szmelc z Chin.
|
Od razu widać chińszczyznę
|
W obu gramofonach zastosowano ten sam, masowo produkowany po taniości, plastikowy, nie trzymający obrotów, prostacki mechanizm, który kosztuje około 76 zł od sztuki. W obu również zamontowano tą samą wkładkę Hyundai, która jest wyposażona w okropnej jakości igłę. Nic, tylko zapłakać. Takie rzeczy możecie kupić sami z Aliexpress i często za mniejsze pieniądze. Pytanie tylko: po co?
Discman i "Walkman"
Ostatnie dobre mechanizmy kasetowe to pieśń lat 90., a ostatni dobry discman to domena pierwszej połowy lat 2000. A jednak Tchibo uparło się, aby sprowadzić beznadziejny czytnik laserowy i jeszcze gorszy mechanizm kasetowy, który jest MONOFONICZNY i wpakować je do plastikowych obudów... a nie. Czekajcie. Oni po prostu sprowadzili najtańszego discmana i walkmana z Chin i sprzedają je u siebie. No ładnie.
|
Nie ważne, że to kompletne śmieci, ważne, że "w stylu retro" (źródło: Tchibo)
|
Tak, dobrze przeczytaliście, mechanizm kaseciaka jest mono, bo teraz tylko taki szmelc sprzedaje się w Chinach, a "discman" nie posiada żadnego systemu zapobiegającego wstrząsom i przeskakiwaniu płyt CD. O pilocie na przewodzie zapomnijcie. Nawet nie wiem jak to wszystko skomentować, to są najgorsze możliwe podróbki ze wschodu, wykonane z najtańszych plastików i komponentów. Wystrzegajcie się.
Słuchawki i kolumny
Niech ktoś zatrzyma ten jarmark... Bo tym tak naprawdę jest oferta Tchibo: jarmarkiem przepełnionym wątpliwej jakości bublami, które nie są nawet warte podawanej ceny. Wszystko w imię mody na muzykę na fizycznych formatach i designerskiego wyglądu (chociaż akurat discman i walkman wyglądają szkaradnie).
|
Pomijając bardzo fajny stojak, to nie mogę przestać się śmiać z podróbek słuchawek B&O (źródło: Tchibo)
|
Następne są słuchawki i pożal się boże kolumny. Słuchawki z całą pewnością takiej samej "jakości" jak te, które możemy kupić przy kasie w sklepach odzieżowych, a kolumny... znów bardzo podobne widziałem na Aliexpress. Plusem tych jest to, że są aktywne i mają pilota. Zaraz... to NIE są kolumny! To są głośniki Bluetooth, które udają kolumny! Za 520 złotych!
|
Nawet dałem się nabrać, że to kolumny (źródło: Tchibo)
|
Co do słuchawek to mogę powiedzieć tylko tyle: jedne z nich próbują wyglądać jak Bangi&Olufseny, bo są modne i drogie, a drugie jak Sony z serii WH-1000, bo te są najbardziej pożądane przez większość młodzieży, która nie chce AirPodsów Max. Są jeszcze dwie pary słuchawek dokanałowych, rzekomo True Wireless, ale wątpię, by ktokolwiek w Tchibo wiedział, co tak naprawdę kryje się za tym określeniem. No i stojak na słuchawki. Estetyczny, prosty, niedrogi, drewniany, z metalowym arkuszem pośrodku i filcowymi stópkami. TO jest produkt, który na 100% mogę polecić, bo niczego tu nie można zepsuć... chyba, że drewno będzie niewyszlifowane.
|
Ach, znane wszystkim słuchawki marki UdajemySony model Mk. IV i aparaty słucho... przepraszam, słuchawki TWS (źródło: Tchibo)
|
Nie wszystko złoto, co się świeci
Jak wspomniałem na samym początku tego felietonu: znajdziemy tutaj bardzo ciekawe produkty, jak np. radiobudzik z ładowarką indukcyjną, pomysłową ładowarkę USB, która nawet po podłączeniu nie zasłania gniazdka elektrycznego, czy wspomniane radia, albo stojak słuchawkowy. Większość takich produktów możecie jednak z powodzeniem kupić w dowolnym dyskoncie i będziecie równie zadowoleni, a nie przepłacicie, bo to naprawdę nie są takie cuda, na jakie wskazywałyby ich opisy. No i absolutnie, pod żadnym pozorem, nie kupujcie wspomnianych w tym tekście gramofonów, słuchawek, "kolumn", discmanów czy walkmanów. Będziecie tylko zawiedzeni i wkurzeni, że kupiliście badziewie. Oszczędzicie również bólu głowy swoim bliskim na święta.