Recenzja gramofonu Technics SL-7

Technics od lat uznawany jest za jednego z najlepszych i najbardziej pionierskich producentów gramofonów. Przez lata firma wprowadzała wiele nowatorskich rozwiązań do swoich sprzętów, zdobywając uznanie na całym świecie. Genialny inżynier Shuichi Obata, stojący za wynalezieniem pierwszego gramofonu z napędem bezpośrednim, legendarnego już Technicsa SL-1200 zaprojektował jeszcze kolejny model, który zyskał olbrzymią sławę, czyli SL-10. "Dziesiątka" została nawet okrzyknięta dziełem sztuki i trafiła do amerykańskiego Muzeum Sztuki Współczesnej! Sprawdźmy, czy jej "młodszy brat" z serii SL jest równie udanym gramofonem. Oto Technics SL-7.


Oczywiście do serii SL "z cyferką" należało wiele modeli, charakteryzujących się podobną budową, kolorystyką, designem i ogólną filozofią. SL-7 jest jednym z późniejszych gramofonów z tej rodziny i wg niektórych recenzentów przewyższał brzmieniowo nawet osławioną SL-10-tkę. Nie jestem niestety w stanie tego sprawdzić, ale z "siódemką" spędziłem około 2 lat, dlatego jestem w stanie powiedzieć o niej wszystko.

Minimalistyczny design serii SL jest jednym z jej atutów. Na zdjęciu SL-10 (u góry) i SL-7 (na dole)

Dane techniczne

  • lata produkcji: 1981-83
  • kwarcowy mechanizm regulacji obrotów
  • napęd bezpośredni
  • talerz: 300 mm, odlew aluminiowy
  • dokładność ustawień prędkości: pomiędzy +- 0,002 %
  • wow i flutter: 0,025 % WRMS
  • rumble: -78 dB
  • typ ramienia: zawieszenie kardanowe, tangencjalne ramię równoważone dynamicznie
  • typ wkładki: Techcnics EPC-P202 stereo, MM (moving magnet)
  • wymiary: 315 x 88 x 315 mm
  • waga: 7 kg

Budowa

Sprzęt występował w dwóch wariantach kolorystycznych: czarnym i srebrnym. Ten drugi jest zdecydowanie bardziej popularny. Gramofon został zbudowany niezwykle solidnie. Zarówno odpowiednio ciężka podstawa, jak i pokryta farbą proszkową obudowa są metalowe, pokrywa jest wykonana z grubego tworzywa sztucznego, z nieco cieńszego tworzywa wykonano przełączniki, a talerz to aluminiowy odlew. Całość zamknięta jest w bardzo zgrabnej bryle, której najciekawszym elementem jest pokrywa. Ma ona dość nietypowy kształt. Zwykle pokrywa górna jest prostokątna, tutaj jest ona wycięta z przodu, okalając w ten sposób obrzeże talerza i akcentując przełączniki. Dzięki takiemu zabiegowi mamy wrażenie, że obracająca się płyta "wychodzi" do przodu urządzenia i obraca się między naszymi dłońmi wciskającymi przyciski. Szkoda tylko, że ten ciekawy kształt pokrywy wiąże się z utrudnionym dostępem do igły. Jeśli chcemy ją wyczyścić lub wymienić to musimy położyć płytę, przewinąć ramię w lewo, wyłączyć zasilanie podczas obracania talerza i wtedy możemy łatwiej dotrzeć do igły (jest to oficjalne rozwiązanie z instrukcji użytkownika).

SL-7 to jeden z ładniejszych gramofonów tangencjalnych jakie miałem

Na samej pokrywie znajdziemy - bardzo charakterystyczną dla ówczesnych gramofonów Technicsa - półprzezroczystą skalę z wymiarami płyt, pod którą porusza się liniowo ramię podświetlone czerwoną, spiczastą linią. Dodatkowo wbudowany w górną pokrywę docisk również oświetlono czerwoną diodą tak, aby można było skorzystać z umieszczonego na nim stroboskopu. Jak już wspomniałem, czarny wariant jest znacznie rzadszy, może ze względu na to, że seria SL wyglądała znacznie ciekawiej w dwóch kontrastujących ze sobą barwach srebra i czerni jak testowany egzemplarz. Gumowany docisk jest oczywiście obrotowy i zamocowany został na wychyłowym łączeniu, dzięki czemu zawsze przylega do płyty idealnie, niezależnie od tego, czy jest prosta czy krzywa. Pokrywa z dociskiem zamykana jest na zatrzaski, dzięki czemu docisk idealnie rozprostowuje płyty na powierzchni talerza. Prosty patent, a jaki praktyczny! Ostatnią czerwoną diodę umieszczono w przycisku Repeat.

Wbudowany w pokrywę docisk ze stroboskopem to bardzo praktyczne rozwiązanie


Nóżki gramofonu wykonano z grubego plastiku i sprężynują, aby zredukować wpływ wibracji na dźwięk. Zamykana na zatrzaski pokrywa i zastosowane w SL-7 ramię pozwalają również na odtwarzanie płyt w pionie, jednakże obudowa tego modelu nie została przystosowana do tego tak, jak np. obudowa późniejszego SL-V5 (SL-7 z przodu jest nieco za wąski, a z tyłu znajdują się przewody). "Siódemka" czy nawet późniejsza "piętnastka" miały głównie grać klasycznie - w poziomie - lub na specjalnie przygotowanym w tym celu akcesorium: nóżkom podtrzymującym gramofon pod kątem około 45 stopni.

Dzięki eleganckim nóżkom SL-7 zyskiwał ładniejszy wygląd i łatwiejszą obsługę

Przełączniki i funkcje

Technics SL-7 na pierwszy rzut oka ma mało przycisków, jednak oferuje dość sporo funkcji.


Zbliżenie 1:
  1. Przycisk Open otwierający pokrywę (zwalnia zatrzaski)
  2. Przycisk zasilania
  3. Przełącznik Repeat uruchamiający nieprzerwane powtarzanie danej strony płyty


Zbliżenie 2:
  1. Przycisk podnoszenia/opuszczania ramienia (pauza)
  2. Przycisk Start/przewijanie ramienia w lewo
  3. Przycisk Stop/przewijanie ramienia w prawo
  4. Przełącznik wyboru obrotów 33/auto/45


Zbliżenie 3:
  1. Przełącznik wyboru rozmiaru płyty - auto/30 cm (12 cali)/25 cm (10 cali)/17 cm (7 cali)
  2. Docisk/stroboskop
  3. Blokada transportowa ramienia + elementy regulacyjne/odpowiedzialne za opadanie ramienia
Można powiedzieć, że gramofon to swoisty "samograj". Wciskamy przycisk Open, pokrywa odskakuje od obudowy delikatnie i miękko, podnosimy ją do 90 stopni, kładziemy płytę na talerzu, zamykamy obudowę i zatrzaskujemy ją z satysfakcjonującym kliknięciem i wciskamy Start. To wszystko. SL-7 posiada automatyczne uruchamianie i zatrzymywanie odtwarzania, dzięki czemu "nastawia ramię" na początku strony i powraca nim po skończeniu odtwarzania samoistnie. Dzięki wspomnianej funkcji Repeat możemy powtarzać daną stronę płyty do aż do momentu wyłączenia Repeat. Możemy wręcz jak w odtwarzaczu CD używać przycisku podnoszenia ramienia jako Pauzy, ponieważ talerz dalej będzie się obracał, a ramię zawiśnie nad płytą w miejscu, z którego je podnieśliśmy.

Przyciski Start/Stop posiadają również drugą funkcję: przewijanie ramieniem w lewo i w prawo i to w dwóch prędkościach, w zależności od tego, jak głęboko wciśniemy i przytrzymamy dany przycisk. Lekkie przytrzymanie włącza czerwoną lampkę pod jedną strzałką znajdującą się na przycisku i przewija ramię wolno, mocniejsze przytrzymanie włącza lampki pod obiema strzałkami i przewija ramię szybko. W połączeniu z przyciskiem opuszczenia ramienia możemy z łatwością wybierać utwory - znowu, jakbyśmy słuchali płyty CD.

Pokrywa pozwala na odchylenie pod kątem 90 stopni, ułatwiając dostęp do płyty i przełączników


Nie chcę brzmieć jak sprzedawca, ale "to nie koniec!", ponieważ gramofon posiada również w pełni automatyczny system rozpoznawania rozmiaru płyty i dobierania prędkości odtwarzania. Tak, dobrze przeczytaliście, ten gramofon z początku lat 80. ma więcej zaawansowanych funkcji, niż współczesne gramofony "audiofilskie". Laserowe czujniki zamontowane w talerzu wykrywają rozmiar płyty, dzięki czemu ramię nie opuści się w złym miejscu, a gramofon sam dobiera prędkość, aby nie odtworzyć singla w prędkości longplaya i vice-versa. Oczywiście umożliwiono manualną zmianę obu parametrów, choćby do płyt nietypowych, np. picture disców czy kolorowych płyt, które gramofon źle rozpoznaje. Taka manualna zmiana pomaga również przy maxi singlach, które są wielkości pełnego albumu, a odtwarzane są w prędkości singla.

Talerz wygląda niepozornie, a skrywa laserowe czujniki i ukrytą przejściówkę na single


Skoro o singlach mowa, to takie krążki z wyłamanym środkiem nie stanowią dla SL-7 absolutnie żadnego problemu. Środkowy element otaczający trzpień talerza można wysunąć, tworząc przejściówkę na single. Znowu, jest to rozwiązanie wbudowane i nie musimy dokupować takiej przejściówki sami.

Podczas opuszczania i podnoszenia ramienia gramofon odcina sygnał dźwiękowy na pół sekundy tak, abyśmy uniknęli uszkodzenia wzmacniacza lub kolumn w momencie kontaktu igły z powierzchnią płyty, co zawsze wiąże się z niskotonowym "uderzeniem" w sygnale z igły. Dzięki temu możemy ustawić ulubiony poziom głośności jeszcze zanim płyta się zacznie. Niestety, oznacza to również, że wszelkie płyty o małej rozbiegówce (zaczynające się szybciej, oraz płyty z utworami ukrytymi przy labelu np. "Sierżant Pieprz" Beatlesów) będą miały ucięty początek lub koniec o kilka sekund.

Dodatkowym atutem sprzętu jest blokada transportowa ramienia, dzięki której absolutnie nic nie może się stać z gramofonem podczas jego przenosin. 

Brzmienie

Oprócz obsługi, samo odtwarzanie jest również w pełni zautomatyzowane i bezproblemowe dzięki kwarcowej stabilizacji obrotów napędu bezpośredniego, tangencjalnemu ramieniu i wbudowanemu dociskowi. Przez 2 lata użytkowania gramofon ani razu nie zgubił prędkości obrotów, ani nie przeskoczył ramieniem, nawet na płytach dość mocno odkształconych lub porysowanych.

Jak w większości gramofonów tangencjalnych Technicsa zastosowano tu wkładkę z mocowaniem typu T4P, w tym przypadku EPC-P202, z którą możemy stosować igły z serii P-20 np. sferyczną P-24 czy eliptyczną P-23. Zdecydowanie polecam używanie tej drugiej, ponieważ eliptyczna igła zawsze poprawia walory odsłuchowe i detaliczność dźwięku.

Recenzowany egzemplarz gramofonu wyposażony był właśnie we wkładkę Technics EPC-P202 i igłę eliptyczną Technics P-23.

Klasyczna igła P-23 sprawdza się świetnie w wielu gramofonach Technicsa


Technicsa SL-7 charakteryzuje brzmienie nieco podbarwione w górnym paśmie. Oczywiście, jest to winyl, więc nie będziemy tutaj doświadczać sterylności znanej z kompaktów, jednakże jak na gramofon to gra on dość mocno podkreśloną górą. Nie oznacza to jednak, że jest to denerwujące czy przytłaczające, a po dłuższym czasie możemy się przyzwyczaić do takiego zabarwienia. Nie ma tutaj rzecz jasna mowy o "siarczeniu" górą, średnica i dół są wystarczająco soczyste i obecne, ale nie wychodzą przed szereg, co warto odnotować. Całość, zwłaszcza z tą igłą i tą wkładką daje nam brzmienie, w którym "przeszkadzajki" i talerze perkusyjne, gitary czy wokale będą zdawały się "czystsze" i nieco "ostrzejsze".

Można więc powiedzieć, że jest to idealny wybór do wzmacniaczy i kolumn, które grają bardzo ciepłym brzmieniem (jak Luxman L-210). Dzięki takiemu dopasowaniu wzmacniacz i kolumny mogą uzupełnić brzmienie SL-7 o nieco wycofane tony niskie i średnie. Przykładowo, ze wzmacniaczem Luxmana SL-7 współpracował idealnie, natomiast z nieco bardziej dokładnym JVC A-X400 dźwięk wg mojej oceny wymagał korekty equalizerem, aby uzupełnić pozostałe częstotliwości.

Czy takie brzmienie jest złe? Skądże, mnie ono zupełnie nie przeszkadzało przez prawie cały czas spędzony z "siódemką" (dopóki nie zmieniłem wzmacniacza na "mniej ciepły"), jednak nie jest ono dla każdego. Zawiedzeni mogą poczuć się użytkownicy, których denerwują pyknięcia i trzaski na czarnych płytach, ponieważ przy takiej konfiguracji gramofon będzie je podkreślał. Są na to jednak proste sposoby: możemy wymienić wkładkę na zupełnie inną, wymienić igłę na choćby P-24 czy P-33, lub zwyczajnie zastosować jakiś filtr lub korektor.

Usterki i częste problemy

Podczas zakupu musimy przede wszystkim zwrócić uwagę na kilka elementów: zawieszenie ramienia, silniczek ramienia, zakończenie przewodu uziemienia (bardzo często "widełki" są urywane przez użytkowników i zostajemy z "gołym" przewodem), diody we wszystkich przełącznikach i przy ramieniu, musimy sprawdzić czy zatrzaski pokrywy nie są wyłamane i czy laserowe czujniki w talerzu działają. Oczywiście poza tym musimy sprawdzić wszelkie elementy eksploatacyjne gramofonu z napędem bezpośrednim, a więc przede wszystkim silnik talerza i trzymanie obrotów. Musimy również pamiętać o nasmarowaniu prowadnicy ramienia i silnika talerza.


Podsumowanie

Gramofon Technics SL-7 to doskonały przykład zestawu "wszystko w jednym" i genialnej inżynierii speców Technicsa z lat 80. Wśród oferty zarówno Technicsa, jak i innych producentów znajdziemy jeszcze bardziej zaawansowane pozycje, które przekraczały i zacierały granice między gramofonami, a odtwarzaczami CD (gramofony z programowaniem utworów, z pilotem oraz laserowe), jednak SL-7 posiada wszystko, czego można chcieć od w pełni automatycznego gramofonu. Obsługa jest banalnie prosta, możemy zatrzymywać płytę, "robić pauzę", przewijać, wybierać utwory (manualnie, ale zawsze), gramofon sam wybiera co kładziemy na talerzu i do tego ma wbudowaną przejściówkę na single, docisk i stroboskop, oraz jest w stanie odtwarzać płyty, które są nawet dość pokaźnie wykrzywione bez większych problemów.

Koszty

Gramofon możemy znaleźć w różnych cenach. Zdarzają się egzemplarze kosztujące około 800 zł, są również i takie w cenie 1500. Czarne egzemplarze są z reguły droższe, ponieważ były rzadziej kupowane, przez to na rynku wtórnym jest ich mniej. Nie dajmy się nabrać na oferty za 1200-1500 zł za egzemplarze niesprawdzone technicznie i nieodrestaurowane. Uważam, że rozsądnie jest zapłacić około 900-1200 zł za dobrze zachowany lub naprawiony egzemplarz.

Japońskie zamienniki igieł do zastosowanej fabrycznie wkładki kosztują około 70 zł za model sferyczny P-24 i około 80 zł za model eliptyczny P-23.

Przy zakupie tego gramofonu oszczędzamy około 100 zł, które mogli byśmy wydać na najtańszy docisk, najtańszy stroboskop i najtańszy reduktor do singli.

Ocena

PLUSY:
+ nietuzinkowy, elegancki wygląd, zwłaszcza w wersji srebrnej
+ naturalne brzmienie z dużą ilością detali
+ mnogość funkcji ułatwiających użytkowanie
+ pełne zautomatyzowanie odtwarzania
+ wbudowany docisk, stroboskop i reduktor do singli
+ łatwa wymiana wkładki dzięki systemowi T4P
+ łatwa wymiana igły w fabrycznej wkładce
+ tanie zamienniki igieł
+ możliwość względnie bezproblemowego odtwarzania płyt wykrzywionych i porysowanych
+ odcinanie sygnału, które chroni nasze kolumny przed nagłymi uderzeniami...

MINUSY:
- ... które również może denerwować na dłuższych płytach, odcinając kilka sekund z początku lub końca płyty
- obecnie dość wysoka cena na rynku wtórnym
- brzmienie podkreślające niedoskonałości "zmęczonych" winyli
- dość utrudniony dostęp do igły w celu wymiany lub czyszczenia
- dużo elementów, które mogą być uszkodzone w mniej zadbanych egzemplarzach