Czy naprawdę potrzebuję myjki do winyli? - FELIETON

W każdej dziedzinie życia znajdzie się wiele sprzecznych ze sobą głosów i opinii wyrażanych w wierze, że są "jedynie słuszne". Nie inaczej jest w przypadku słuchania płyt winylowych jest to czasami wręcz istna puszka Pandory, której czasami lepiej nie otwierać, jeśli nie chcemy narazić się na długą, nieprzyjemną dyskusję.

Melomani zapalczywie bronią swoich racji i każdy wtrąca swoje trzy grosze nawet w tak - mogłoby się zdawać - kuriozalnej kwestii jak sposób czyszczenia płyt winylowych. Czy kupować specjalną myjkę? Jeśli tak, to którą? Jaki sposób czyszczenia obrać? Czy trzeba kupować specjalne płyny? Jak odpowiednio to robić? Te wszystkie pytania bardzo często padające z ust świeżo upieczonych miłośników muzyki, spotykają się z przeróżnymi odpowiedziami, nierzadko będącymi wynikiem efektu placebo i audiofilskiego zacietrzewienia.

Czy naprawdę potrzebujemy myjek do czyszczenia płyt? Czy może jest to kolejny gadżet, który sprzedawcy próbują wcisnąć nieświadomym konsumentom? W tym felietonie postaram się odpowiedzieć na te pytania tak, aby każdy młody adept Starożytnej Sztuki Hi-Fi wiedział, "z czym się je" mycie płyt winylowych.

Aby w pełni zrozumieć zagadnienie myjek gramofonowych zacznijmy od najbardziej podstawowych pytań:

Czy winyle trzeba czyścić?

Krótka odpowiedź: tak, płyty winylowe wymagają czyszczenia, ze względu na swoją konstrukcję i sposób działania. Z racji tego, że muzyka zapisywana jest w rowkach wyrytych na powierzchni winylowego placka, w który potem wchodzi igła gramofonu i to właśnie podczas tego fizycznego kontaktu odczytuje ona zapisane w rowkach informacje, należy zawsze utrzymywać taką płytę w dobrym stanie. Każdy brud, kurz, odcisk palca, okruszki, tzw. "papierówki" (czyli papierowe paproszki) będą słyszalne podczas odtwarzania i będą tworzyć nieprzyjemne tło pełne trzasków i pyknięć. Jeśli to nas nie przekonuje, to warto wspomnieć, że mocno zabrudzone płyty mogą przeskakiwać, lub wręcz być nie do odtworzenia ze względu na brud zatrzymujący przejazd igły przez rowki.

O winyle niestety trzeba dbać i to akurat nie jest wciskanie kitu
(źródło: Amazon)

Skąd na płytach pojawiają się zanieczyszczenia?

Cóż... zewsząd. Płyty winylowe mają to do siebie, że dość łatwo się elektryzują. To, w jak dużym stopniu takie zjawisko następuje zależy od konkretnego egzemplarza, ponieważ wpływają na to przede wszystkim zastosowana do wytłoczenia płyty mieszanka winylowa oraz gęstość i głębokość rowków. Im gęstszy zapis, tym powierzchnia płyty będzie bardziej chropowata, a co za tym idzie znacznie bardziej będzie się elektryzować. Naelektryzowania nie jesteśmy w stanie w pełni zniwelować, ponieważ mimo odpowiedniego odprowadzenia ładunków poprzez uziemienie gramofonu, ładunki elektrostatyczne nadal na płycie się pojawiają, choćby poprzez tarcie wywołane przez igłę podążającą przez rowki, czy wyciąganie płyt z kopert (nawet, jeśli są wyściełane odpowiednią folią). Naelektryzowanie z kolei oznacza, że wszelkie drobne pyłki, kurze, paprochy, brudki, włosy i inne okruszki o niskiej masie, z łatwością przylegają do powierzchni płyty, wpływając na odsłuch.

Czy muszę kupować specjalne płyny do czyszczenia?

Nie. Płyny do czyszczenia płyt/igieł gramofonowych najczęściej stworzono na bazie izopropanolu i możemy sami je wykonać, jednakże ja nie potrafię stworzyć mieszanki w odpowiednich proporcjach, dlatego osobiście wolę kupować gotowe płyny, które często znajdują się w buteleczkach, z łatwym sposobem aplikowania. Jest jednak wiele poradników w internecie, z których domorośli chemicy mogą wyciągnąć przepis na dobrą mieszankę do czyszczenia płyt winylowych. Ja jednak byłbym ostrożny, zbyt silny roztwór może wszak uszkodzić nasze płyty.

Skoro te podstawowe zagadnienia mamy wyjaśnione, pora na zastanowienie się:

Czy naprawdę potrzebuję myjki do winyli?

Nie. Płyty można z powodzeniem czyścić ręcznie za pomocą wyżej wymienionych, specjalnych płynów, używając odpowiednich ściereczek z mikrofibry lub miękkiej tkaniny, albo szczoteczek welurowych/z naturalnego włosia. Nie jest konieczne posiadanie profesjonalnej myjki do płyt, aby je dobrze oczyścić. Kupno takiej myjki to opcjonalny wydatek, który nie jest konieczny, aby cieszyć się słuchaniem czarnych płyt. Jeśli ktokolwiek wmawia wam, że jest inaczej, to kłamie. Myjka nie jest nieodzownym elementem wyposażenia fana winyli.

Okki-Nokki to jeden z najpopularniejszych producentów myjek automatycznych
(źródło: winyle.pl)

Dlaczego więc mógłbym chcieć kupić myjkę?

Przede wszystkim dlatego, że czyszczenie ręczne może nie być tak dokładne i w wielu przypadkach może sprowadzać się do "wbijania" zastanego już brudu do wnętrza rowków, a czyszczenia i wyciągania jedynie tego, który znajduje się na powierzchni. M.in. dlatego myjki odkurzaczowe czy ultradźwiękowe cieszą się dobrą renomą, ponieważ zdecydowanie najlepiej czyszczą zabrudzenia znajdujące się głęboko w rowkach. Oczywiście, z czasem taki brud zostanie wyciągnięty częściowo przez igłę gramofonu, ale wtedy musimy pamiętać o częstym jej czyszczeniu, aby nie oblepiła się brudem, który również będzie słyszalny w trakcie odtwarzania.

No dobrze, to skoro tak, to czemu wszyscy nie mają myjki?

Podstawowym problemem są ceny myjek. Wszystkie myjki, które mają sens zaczynają się od około 1800-2000 zł, a czasem kończą się na 18 000 zł! Oczywiście producentów myjek jest dość sporo i nie warto dać się nabić w butelkę. Dla przykładu myjka ClearAudio SmartMatrix Silent Silver (dłuższej nazwy nie było) kosztująca 8800 zł (plus jakieś 1900 zł za pokrywę!), działa identycznie jak uznana w środowisku myjka Okki-Nokki, która kosztuje około 2500 zł. Zdecydowana większość konsumentów nie jest gotowa wydać nawet tych 2500 zł na myjkę, co jest oczywiście zrozumiałe, bowiem za taką kwotę można skompletować sobie już kilka komponentów Hi-Fi z lat 80. po odrestaurowaniu.

Myjki ultradźwiękowe są najskuteczniejsze, ale i najdroższe
(źródło: winyle.pl)

Oczywiście istnieją również inne sposoby czyszczenia płyt, czasem nawet na sucho (chociaż to zawsze jest mniej skuteczne, niż czyszczenie z płynem), służą do tego specjalne odkurzacze, które przykładamy do płyty obracającej się na talerzu gramofonu, jak Flux Hi-Fi Vinyl Turbo, czy VinylVac, oraz specjalne pistolety do odelektryzowania (które notabene nawet działają, chociaż wyglądają jak spory przekręt).

Nie wiem, czy odkurzacz Flux Hi-Fi (u góry) działa, ale pistolet elektrostatyczny (na dole) z pewnością
(źródło: winyle.pl)

A co z tańszymi myjkami na korbkę?

Dla klientów o mniejszych portfelach na rynku pojawiła się masa myjek tzw. "manualnych", które są tańsze (około 350-500 zł), a obiecują uzyskanie podobnego efektu, jak myjki znacznie droższe. Knosti, SpinClean i inne ich odpowiedniki to sprzęty, w które nie warto inwestować, bo nie wyczyszczą naszych płyt lepiej niż ręczne czyszczenie szmatką lub szczoteczką. Ich sposób działania to wsadzenie płyty do wanienki z płynem czyszczącym i obracanie korbką tak, aby płyta "kąpała się w płynie", równocześnie przechodząc przez szczotki, które rzekomo mają wyciągnąć brud z rowków. Jednak prawdziwe efekty nie tylko pozbycia się brudu z głębi rowków, ale również odelektryzowania płyt uzyskamy myjkami automatycznymi z odkurzaczem zbierającym płyn z powierzchni płyty wraz z brudem (jak Okki-Nokki), czy myjkami ultradźwiękowymi, w których płyty są powoli zanurzane, a wibrację ultradźwiękowe "wytrzepują" brud w nich zaległy. Po prostu myjka z korbką nie będzie w stanie wyciągnąć brudu jak ramię odkurzacza myjki automatycznej, czy ultradźwięki.

Myjki na korbkę są bardzo popularne, bo są relatywnie tanie, ale ich skuteczność jest dość wątpliwa
(źródło: winyle.pl)

Widziałem w internecie zestaw do czyszczenia płyt w zlewie...

NIGDY, POD ŻADNYM POZOREM, NIE KUPUJMY TAKICH ZESTAWÓW! Płyt nie myje się w zlewie, nie zalewa się ich płynem, ani wodą jak naczyń i nie szoruje się szczotką!

Tego typu zestawy to okropna próba naciągania na coś, co może doprowadzić do uszkodzenia naszych płyt, nie mówiąc już o ich wykrzywieniu czy zalaniu płynem labela (czemu niby ma zapobiec zacisk zakładany na płytę, ale czy można liczyć na to, że będzie szczelny i płyn nie przedostanie się do środka?). Najgorsze jest to, że oprócz promowania złego sposobu czyszczenia płyt ręcznie, takie zestawy wcale nie są tanie, kosztują zwykle około 180-200 zł! Jakby mycie winyli w zlewie to było mało, to niektórzy pokazują poradniki jak myć płyty... przy pomocy wody z mydłem! Nie słuchajmy takich szalonych pomysłów! Odradzam również stosowania szczotek z włosiem nylonowym. Jest ono zdecydowanie zbyt twarde i rysuje powierzchnię płyty. Widziałem również, że wiele osób próbuje tworzyć sobie "domowe Okki-Nokki" używając talerza swojego gramofonu do obracania płyty, na którą nakładają płyn czyszczący, a następnie go wciągają jednym z wymienionych wyżej odkurzaczy do płyt. Ja bym się bał zalania silnika talerza gramofonu, jednak niektórym to chyba nie straszne... Również odradzam.

Nie. Po prostu nie.
(źródło: YouTube)

Pieniądze nie grają dla mnie roli, chcę kupić myjkę, czy warto?

Aby odpowiedzieć na to pytanie potrzeba zastanowić się nad kilkoma sprawami. Przede wszystkim musimy wiedzieć, czy kupujemy dużo starych wydań z wyprzedaży garażowych, targów, aukcji, handlarzy, czy w końcu sklepów z używanymi winylami. Nierzadko takie płyty mają "na karku" po 40-50 lat, czasem sprzedawcy je czyszczą, ale zwykle sprzedają na zasadzie "widziały gały co brały" i nie przejmują się stanem sprzedawanej płyty. Jeśli taka płyta nie jest poważnie porysowana lub uszkodzona, to bardzo często po porządnym wyczyszczeniu może odwdzięczyć się przepięknym brzmieniem, dlatego taka myjka może okazać się dla nas zbawieniem. Jeśli kupujemy więcej płyt nowych, to zwykle wystarczy je dobrze wyczyścić ręcznie (przypominam, odpowiednim płynem i szczoteczką albo szmatką, NIE W ZLEWIE) i powinniśmy pozbyć się wszelkich brudów fabrycznych, które mogły na takim nowym winylu osiąść.

Kolejne pytanie, które musimy sobie zadać to: jak dużo płyt kupujemy? Jeśli kupujemy płyty od czasu do czasu i stopniowo, powoli powiększamy naszą kolekcję, to myślę, że nie warto zawracać sobie głowy kupnem myjki, jeśli jednak kupujemy płyty w dużych ilościach i chcemy jak najbardziej zautomatyzować proces czyszczenia, to warto jednak rozważyć taką opcję.

No i najważniejsze: czy jesteśmy gotowi prowadzić konserwację naszej myjki? Każda myjka wymaga wymieniania płynu czyszczącego, opróżniania zbiornika, wymiany szczotek (myjki z odkurzaczem ssącym), filtrów i różnych innych elementów. Myjka wymaga miejsca, osobnego zasilania, nierzadko musimy jakoś ją osłonić (jeśli nie dokupiliśmy pokrywy) przed kurzem, innymi słowy, trzeba pamiętać, że posiadanie myjki to dokładanie sobie kolejnych obowiązków.

Moje doświadczenia

Osobiście zauważyłem, że porządne czyszczenie ręczne płyt w zupełności wystarcza, jednak pamiętam, że dbanie o czystość igły jest równie ważne i czyszczę igłę mojego gramofonu przed każdym odtworzeniem płyty. Zauważyłem, że najskuteczniej czyści mi się płyty kładąc je na filcowej podkładce talerza gramofonu, umieszczonej na obrotowej tortownicy (tak), płynem w sprayu, stosując szczotkę z weluru.

Miałem do czynienia z płytami wymytymi w Okki-Nokki, ale ciężko mi powiedzieć, czy różnica była wyraźnie słyszalna, ponieważ nie słyszałem, jak grały przed czyszczeniem. Same płyty w sobie wyglądały na równie czyste, co po czyszczeniu ręcznym i może istotnie miały nieco mniej pyknięć i trzaśnięć w cichych momentach albumów. Dlatego nie jestem pewien, czy płyty wyczyszczone w profesjonalnej myjce brzmią lepiej. Nie mam kategorycznej odpowiedzi na to pytanie.

Istnieją osoby, które oferują czyszczenie płyt w Okki-Nokki lub myjkach ultradźwiękowych na Allegro, zwykle koszt takiego zabiegu to 5 zł od sztuki (nie licząc kosztów wysyłki), jednak taka usługa wymaga od nas dobrego spakowania płyt, aby nie uszkodziły się w trakcie transportu, a następnie sporej dozy zaufania do tej obcej osoby, że spakuje nasze wartościowe krążki równie dobrze, jak my.

UWAGA! Niektóre płyty wyczyszczone przez handlarza w Okki-Nokki miały ZDARTY ROWEK do zera w tym samym miejscu! Oznacza to, że najprawdopodobniej jakaś ostra drobinka dostała się na szczotkę ramienia ssącego myjki, lub nie została poprawnie założona szczotka, która się na nim znajduje. Sądzę, że warto o tym wspomnieć, ponieważ w taki sposób można bardzo łatwo nieodwracalnie zniszczyć sobie płyty i zrujnować kolekcję.

Podsumowanie

Ostateczna decyzja czym czyścić naszą kolekcję winyli należy oczywiście do was, jednak mam nadzieję, że moje uwagi pomogą w podjęciu świadomej decyzji. Czy mimo wszystko chcecie wypróbować myjkę w stylu Knosti? Zdecydujecie się uzbierać pieniądze na lepszy sprzęt? A może zostaniecie przy solidnym czyszczeniu ręcznym? Cokolwiek zrobicie nie traktujcie płyt jak talerzy, a wszystko będzie dobrze.