Recenzja pierwszego niemieckiego wydania Florence + The Machine - "High As Hope"

Florence Welch szturmem podbiła nie tylko scenę brytyjską, ale również międzynarodową, czerpiąc garściami ze spuścizny legendarnej Kate Bush, ale również wypracowując sobie swój własny styl. Ciekawie jest sprawdzić, czy te, zwykle bardzo delikatne, utwory zostały dobrze przeniesione na winyla, tym  bardziej, że przecież na 90% zostały nagrane całkowicie cyfrowo. Sprawdźmy jak wydano album "High As Hope".

Uwagi/stan albumu

Płytę odsłuchiwałem na gramofonie Technics SL-QX-300 z wkładką Ortofon OMP 10 i igłą eliptyczną Ortofon OM 5e, wzmacniaczu Technics SU-V6 i kolumnach Technics SB-5.

Płyta jest fabrycznie nowa, a więc wg systemu oceniania Record Collector's Grading System byłby to Mint (Nowy).

Dane wydania

Wydawca: Virgin/EMI Records
Nr katalogowy: V 3204/00602567485957
1 x winyl
Kraj pochodzenia wydania: Niemcy
Data premiery: 2018 r.
Data wydania: 2018 r., pierwsze wydanie

Lista utworów

Strona A:
  1. June 3:41
  2. Hunger 3:34
  3. South London Forever 4:22
  4. Big God 4:01
  5. Sky Full Of Song 3:45
Strona B:
  1. Grace 4:48
  2. Patricia 3:37
  3. 100 Years 4:58
  4. The End Of Love 4:41
  5. No Choir 2:29

Okładka, wkładki, koperty

"High As Hope" jest bardzo ładnie wydanym albumem. Mam póki co w swojej kolekcji 3 albumy Florence i wszystkie są wydane mniej lub bardziej solidnie. Tutaj na jakość okładki i wkładek nie mam absolutnie co narzekać. Okładkę wykonano z wysokiej jakości kartonu, który jest odpowiednio sztywny i zapewnia ładną jakość nadruku.

Okładka jest bardzo delikatna, co pasuje do znajdującej się na albumie muzyki

Wewnątrz znajdziemy wkładkę z tekstami wielkości połowy okładki, albo dużego zeszytu. Nietypowe rozwiązanie, ale bardzo przyjemnie wykonane. Teksty są "pomazane" markerami z dopiskami i rysunkami od Florence. Oczywiście jest to nadruk, ale wygląda realistycznie i dodaje klimatu przeglądania niedokończonych tekstów z notkami i poprawkami. Efekt ten potęgują błędy w druku, np. ucięte teksty, albo akapity przepływające gdzieś na inną kartkę, czy ułożenie tekstów w innej kolejności, niż występują na samej płycie.

Tył okładki również wygląda jak pobazgrana kartka

Koperta wewnętrzna jest ładna, przedstawia bukiet kwiatów w wazonie, wszystko równie "pudrowe", pastelowe i kobiece, jak cała reszta poligrafii, ale niestety wewnątrz brakuje jakiejkolwiek folii, jest tylko śliska powierzchnia papieru, z którego kopertę wykonano, dlatego polecam od razu przełożyć płytę w coś lepszej jakości.

Koperta jest bardzo ładna i spójna z designem reszty albumu, ale lepiej w niej nie trzymać płyty

Płyta jest odpowiednio gruba i nie ma żadnych ostrych brzegów. Ogólnie całość sprawia bardzo pozytywne wrażenie, jednak szkoda, że nie wypełniono każdej ze stron albumu nieco bardziej, ponieważ ostatnie utwory z obu stron brzmią zdecydowanie najgorzej (co nie jest nadzwyczajne w przypadku winyla, ale jednak da się temu zapobiec) i płyta strasznie się elektryzuje. Po prostu rowki są zbyt płytkie i zbyt gęsto wytłoczone. Na większości utworów absolutnie tego nie słychać, ale niestety wymaga to dość częstego czyszczenia płyty, celem jej odelektryzowania i jak wspomniałem, piosenki numer 5 i 10 na tym cierpią.

Książeczkę przegląda się bardzo przyjemnie

Jeśli ktoś chciałby zarzucić mi surowość od razu uprzedzam: pozostałe dwa albumy Florence z mojej kolekcji są wydane bardziej porządnie (choćby dlatego, że podzielono je na 2 płyty, likwidując w ten sposób słabsze brzmienie ostatnich utworów i polepszając brzmienie ogółem).

Brzmienie wydania

A skoro już o tym mowa: "High As Hope" to album pełen cichych momentów, które na słabym wydaniu mogą niestety potrzaskiwać i "pykać". Na szczęście na tym niemieckim tłoczeniu póki co nie odnotowałem takich problemów, jednak warto pamiętać, że płyta mocno się elektryzuje i poziom powierzchniowego hałasu zależy w dużej mierze od tego jak często ją włączamy i czyścimy.

Pomijając takie-sobie winylowe mieszanki ostatnich lat odpowiedzialne za elektryzowanie się i dużą ilość przydźwięków, jak brzmi to wydanie? Wytłoczono je wszakże w Niemczech w dobrej tłoczni Optimal Media, która jest odpowiedzialna m.in. za świetne tłoczenia Beatlesów w mono. Czy przekłada się to na brzmienie Florence?

Label przypomina mi ten z "Welcome" Santany, jest równie elegancki

Z radością informuję, że mimo wszystko album brzmi naprawdę bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć, że wzorowo. Wokale są czyste i pełne, perkusja jest mocna i niezwykle przestrzenna, chórki docierają do nas z każdej strony, pianino jest odpowiednio dźwięczne, ale nie podkręcane, brzmi naturalnie i ciepło, a towarzyszące kompozycjom smyczki w sam raz korespondują z resztą utworów. Scena muzyczna i separacja instrumentów są na najwyższym poziomie i nie mogę się tutaj do niczego przyczepić. Dlatego tym bardziej szkoda tych utworów znajdujących się przy labelu i słyszalnych ładunków elektrycznych, które nieco psują odbiór.

Ocena albumu

Jak już wspomniałem, jest to płyta bardzo delikatna, kobieca, intymna wręcz. Utwory na niej zawarte charakteryzują się przede wszystkim niezwykle rozbudowaną wokalizą Florence, okraszoną klawiszami i chórkami i podkreśloną przez perkusję i orkiestrowe wstawki. Jest to znacznie mniej zróżnicowany zestaw piosenek, niż w przypadku płyt wspomnianej Kate Bush, która na jednym albumie potrafiła zawszeć dziesiątki różnych klimatów i stylów muzycznych, zabierając słuchacza w podróż w różne zakątki jej świata. Tutaj mamy bardziej prywatne podejście, Florence opowiada nam o swoich przeżyciach, inspiracjach, poglądach, troskach i radościach w spójny, minimalistyczny sposób.

Płytę wytłoczono solidnie, tylko ta mieszanka winylowa i gęstość rowków...

Nietrudno jednak nie zauważyć, że kompozycje są w stylu bardzo nowoczesnym, głównie ze względu na mocną, "epicką" perkusję, która - wraz z głównym wokalem - dodaje każdemu utworowi mocy. Tak naprawdę ciężko tutaj znaleźć jakieś słabsze piosenki, wszystkie są równie dobre, ja jednak znalazłem kilka, które trafiły do mnie zdecydowanie bardziej: "Hunger", "Big God", "Grace", "100 Years" czy "The End Of Love" to moje typy.

Mam nadzieję, że nie zrozumieliście mnie źle: to wydanie jest bardzo ładne i brzmi świetnie, chodzi tylko o to, że koperta mogłaby być wyściełana folią, materiał podzielony na 2 longplaye i płyta wykonana z nieco lepszej, mniej elektryzującej się mieszanki, dlatego:

Cena wydania

To konkretne wydanie kosztuje obecnie około 110 zł, z kolei mój egzemplarz kosztował około 120, a więc płyta niewiele staniała. Uważam, że mimo wszystko to trochę za dużo jak za pojedynczą płytę, dlatego jeśli uda się wam znaleźć ją w cenie choćby 90 zł to będzie naprawdę warto "rzucić się" na to wydanie. Jeśli jednak jesteście fanami Florence i jej zespołu to zakup tego konkretnego wydania mogę polecić.