Recenzja pierwszego brytyjskiego wydania Fleetwood Mac "Rumours"

Zespół Micka Fleetwooda wyrósł z korzeni bluesowych na prawdziwego potentata pop-rocka z domieszką muzyki folkowej. Klimatyczne ballady, wielkie hity, Fleetwoodzi zawsze dostarczali emocji. „Rumours” to jeden z najpopularniejszych albumów wszechczasów, każde wydanie tego krążka rozchodzi się w milionach egzemplarzy i bez trudu nazywane jest przez recenzentów „najlepszym albumem w dyskografii grupy”. Czy to samo mogę powiedzieć o pierwszym brytyjskim wydaniu? 


Uwagi/stan albumu 

Płytę odsłuchiwałem na gramofonie Technics SL-QX-300 z wkładką Ortofon OMP 10 i igłą eliptyczną OM 5e, wzmacniaczu JVC A-X400 i kolumnach Technics SB-5. 

Wg Record Collector's Grading System oceniam stan płyty na Excellent (Doskonały), natomiast stan okładki i wkładek również na Excellent. 


Dane wydania 

Wydawca: Warner Bros. Records 
Nr katalogowy: K 56344 
1 x winyl 
Kraj pochodzenia wydania: Wielka Brytania 
Data premiery: luty 1977 r. 


Lista utworów 

Strona A:

  1. Second Hand News    2:43 
  2. Dreams    4:14 
  3. Never Going Back Again    2:02 
  4. Don't Stop    3:11 
  5. Go Your Own Way    3:38 
  6. Songbird    3:20 

Strona B:

  1. The Chain    4:28 
  2. You Make Loving Fun    3:31 
  3. I Don't Want To Know    3:11 
  4. Oh Daddy    3:54 
  5. Gold Dust Woman    4:51 


Okładka, wkładki, koperty 

Okładki pierwszych wydań „Rumours” miały zawsze bardzo przyjemną w dotyku fakturę. W przeciwieństwie do większości okładek płyt winylowych, które były wykończone matowo lub lakierowane na wysoki połysk, tutaj mamy do czynienia z nieco chropowatą fakturą przypominającą nieco powierzchnię skórzanej torebki lub okładkę albumu fotograficznego, albo nawet papier czerpany. W połączeniu z elegancką, bardzo „zwiewną” fotografią, na eleganckim, kremowym tle i ładnym fontem nazwy zespołu i tytułu taka faktura przywodzi na myśl przedmiot ekskluzywny, bardzo szykowny. Obcowanie z okładką „Rumours” daje nam poczucie elegancji jeszcze na długo zanim wyjmiemy z niej płytę. Takie wykończenie okładki sprawia jednak, że mniej zadbane egzemplarze mogą być bardzo zabrudzone, ponieważ wszelkie otarcia i brud będą wchodzić między drobne szczelinki. Jasne tło również spotęguje wtedy efekt zabrudzenia. 

 

Legendarna już okładka, prosta, acz stylowa


Zabawne, czarno-białe zdjęcia zespołu umieszczone z tyłu i na rozkładanej wkładce pomagają rozładować atmosferę elegancji i przepychu. Z drugiej strony wkładki znajdziemy teksty utworów. Należy bardzo uważać, ponieważ nierzadko wkładka jest naderwana lub bardzo zużyta w miejscu zgięcia. Zastosowany do niej papier jest ładny i śliski, ale niezbyt gruby. 

Zespół zawsze miał sporo zabawy nagrywając swoje albumy

Koperta wewnętrzna jest niestety bardzo typowa dla brytyjskich wydań z lat 70.: zwykła, papierowa, biała koperta z okienkiem, bez żadnej folii, jedynie lekko śliska w środku. Jeśli kupimy oryginalnie zapakowany egzemplarz, polecam czym prędzej ją wymienić na lepszą, która nie porysuje płyty. 


Wkładka wewnętrzna z kolażem zdjęć z okresu nagrań i tekstami


Brzmienie wydania 

Wszyscy czekamy jednak na werdykt w sprawie brzmienia tego konkretnego wydania. Z prawdziwą przyjemnością oznajmiam, że pierwsze brytyjskie wydanie „Rumours” brzmi fenomenalnie. Dźwięk jest bardzo ciepły, przytulny i swojski w trakcie ballad i utworów bardziej folkowych, czujemy się jak podczas prywatnej sesji akustycznej, w której my i nasi domownicy jesteśmy jedynymi zaproszonymi słuchaczami. Innymi słowy, w trakcie takich utworów jest niezwykle intymnie, góra jest wyrazista, ale nie przesadna, nie „skwierczy” i nie „siarczy” nam w kolumnach. Gitary akustyczne są krystalicznie czyste, ale i głębokie za sprawą lekko podbitego środka i wyważonego, acz bardzo silnego basu. Wokale dzięki średnicy są niezwykle przyjemne i gładkie i bez trudu pozwalają nam zatracić się w melodii. 

 

Mimo kilku powierzchniowych rysek płyta "chodzi" znakomicie


Szybkie utwory to z kolei olbrzymia i bardzo czysta moc uderzeniowa gitary elektrycznej, basowej i perkusji. Mick Fleetwood zdecydowanie króluje na tym albumie. Bębny są bardzo głębokie, silne, bezkompromisowe, nawet w wolniejszych utworach, w których wykorzystywane są delikatniej i zawsze słychać mocną stopę perkusyjną i silne uderzenia pałeczkami. Te piosenki pokazują idealne wyważenie i przejrzystość wysokich tonów. 

Scena muzyczna i separacja instrumentów są wzorowe. Realizacja albumu stoi na najwyższym poziomie, nie mam absolutnie nic do zarzucenia realizatorom i inżynierom. Słuchanie tego albumu w mono byłoby zbrodnią. Wspaniałe rozmieszczenie elementów zestawu perkusyjnego pomiędzy prawym i lewym kanałem, wielowarstwowe potraktowanie każdego instrumentu, gitary wyskakujące z kolumn, klawisze budujące tło, wokale ciepło usytuowane pośrodku, bas współgrający z mocnymi bębnami. Wszystko jest na swoim miejscu. 

Kolorowy label wytwórni Warnera zachęca do odsłuchu

Ocena albumu 

„Rumours” to album bardzo równy i utrzymany w jednej konwencji, co absolutnie nie znaczy, że nudny. Utwory są różnorodne muzycznie, mniej lub bardziej folkowej lub popowe, czasem ocierające o scenicznego rocka, zrealizowane nieco inaczej, w zależności od charakteru „kawałka”. Jednak to wszystko tworzy spójną całość, nie czujemy, żebyśmy z każdym utworem słuchali zupełnie innego zespołu. Całość opatrzoną jest bardzo przyjemnymi wokalami Lindseya Buckinghama czy Stevie Nicks, przeplatanymi chórkami lub partiami wokalnymi pozostałych członków zespołu. Moim zdaniem najlepsze utwory to „Deams”, „Go Your Own Way” i „Oh Daddy”. Oczywiście pozostałe utwory zasługują również na uznanie, nie są to byle jakie zapychacze, a naprawdę świetne kompozycje. 

Całość nie jest może stylem muzyki, którego słucham codziennie i z pewnością muszę być w odpowiednim nastroju, aby „Rumours” włączyć. Niemniej, jeśli chcemy usłyszeć prekursorów dzisiejszego folk-rocka, który w ostatnim czasie zyskał na dużej popularności, to nie musimy szukać nigdzie indziej. 

Jako jeden z najlepiej sprzedających się albumów w historii muzyki, „Rumours” warte jest przesłuchania w całości choćby raz. Może nie zawiera najbardziej znanych szerszej publice utworów jak „Little Lies”, „Everywhere” czy „Big Love” z albumu „Tango In The Night”, które zdają się znać nawet osoby kompletnie nie kojarzące zespołu, jednakże jest to album, który scementował pozycję Fleetwood Mac jako światowej sławy grupy, która w konwencji pop-rocka może wszystko. 


Cena wydania 

Ceny tego konkretnego wydania wahają się w granicach ok. 90 zł do nawet 130 zł za egzemplarze w stanie idealnym. Późniejsze reedycje z lat 70. i 80. są znacznie tańsze, ale oczywiście od czego są aukcje? 

Swój egzemplarz w stanie EX płyty i okładki wylicytowałem za około 54 zł.