Recenzja głośnika Bluetooth Marshall Stockwell II

Marshall to legendarna już firma zajmująca się przede wszystkim produkcją wzmacniaczy gitarowych i basowych. Nie spotkałem jeszcze osoby, która nie kojarzyła by choćby klasycznego loga firmy, używanego po dziś dzień. Charakterystyczny wygląd od zawsze szedł w parze z brzmieniem i klasą. O posiadaniu lub choćby wypróbowaniu wzmacniacza Marshalla marzył chyba każdy gitarzysta na świecie. W ostatnich latach firma zapoczątkowała nowy trend, wchodząc na scenę produktów konsumenckich, oferując przede wszystkim głośniki Bluetooth i słuchawki (nawet wypuszczając jeden niezbyt udany smartfon muzyczny). Niebanalny, rozpoznawalny styl tych produktów podbił od razu serca kupujących na całym świecie i zachęcił inne legendy z gitarowej branży, takie jak VOX czy Orange, do spróbowania swoich sił na polu przenośnych urządzeń audio. Czy dobre wzmacniacze równają się dobrym głośniczkom przenośnym?

Link do wideorecenzji na naszym oficjalnym profilu YT.

Dane techniczne

  • budowa: przenośny głośnik Bluetooth stereo w obudowie Bass Reflex
  • zastosowane wzmacniacze: klasa energetyczna D: 1 wzmacniacz 10 W + 2 wzmacniacze 5 W
  • zastosowane głośniki: 2 głośniki pełnozakresowe 2-calowe; 1 głośnik niskotonowy 3-calowy
  • pasmo przenoszenia: 60 Hz do 20 kHz ±6 dB
  • maksymalny poziom ciśnienia dźwięku: 80 dB SPL przy 1 m
  • standard Bluetooth: Bluetooth 5.0
  • kodek audio: aptX, SBC
  • wejście AUX: gniazdo stereo jack 3,5 mm
  • gniazdo zasilania: 5 V do 12 V typu USB-C
  • wymiary: 179,5 x 161 x 70,1 mm
  • waga: 1,38 kg
  • odporność na zachlapania w standardzie IPX4
  • typ akumulatora: wbudowany, litowo-jonowy
  • średni czas odtwarzania: ponad 20 godz.
  • średni czas ładowania: 2,5 godz.

Budowa

Marshall Stockwell II to jeden z najmniejszych głośników BT w obecnej ofercie producenta. Jego poprzednik wyglądał zupełnie inaczej i bardziej przypominał damską torebkę koktajlową (tzw. "kopertówkę"), którą można było postawić pod kątem jak tablet w podpartym futerale (na drugim zdjęciu poniżej). "Dwójka" przybrała za to formę "koszyczka piknikowego", który przypomina zwłaszcza kiedy założymy dołączony do zestawu pasek.

Głośniczek wygląda elegancko, mimo, iż przypomina kosz ze święconką


Poprzedni Stockwell prezentował zupełnie inne podejście do kwestii przenośności i układu głośników

Wszystkie produkty przenośnego i domowego audio ze stajni Marshalla (nawet słuchawki) mają przywodzić na myśl znakomite wzornictwo wzmacniaczy estradowych. Nie inaczej jest w przypadku Stockwella II. Jako były gitarzysta doceniam takie detale i odniesienia do świata instrumentalistów, w przypadku słuchawek jest to zwykle przewód przypominający przewody gitarowe "telefoniczne" (skręcone jak przewody starych telefonów stacjonarnych), tutaj zaś jest to pasek do noszenia głośniczka, który wyłożono czerwonym pluszem, a zakładany jest na złote kołki wystające z boków obudowy. Wygląda to zupełnie jak paski gitarowe zakładane na identyczne kołki znajdujące się na obudowach gitar.

Pseudo-skórzany pasek wyłożony czerwonym pluszem wygląda świetnie i jest zaskakująco wygodny

Cały głośniczek wykonano bardzo solidnie. Jest odpowiednio ciężki dzięki czemu postawiony nie przewraca się z łatwością, większość obudowy jest z gumowanego tworzywa (znowu udającego pokrycie prawdziwego wzmacniacza), a maskownice po obu stronach są wykonane z gęstej, metalowej siateczki z wierzchu, a wewnątrz wyłożone gąbką. Szkoda tylko, że przyoszczędzono na wykończeniu tyłu (boku) maskownicy, bo o ile przednia prezentuje się fenomenalnie ze srebrną farbą na siatce i logiem Marshalla, o tyle tylna jest cała czarna i wygląda nieco "biednie". Takie porządne wykonanie jest jak najbardziej na miejscu: głośniczek jest odporny na zachlapania (otrzymał certyfikat kategorii wodoszczelności IPX4) i ma znieść trudy podróży i przenoszenia. Jakby nie patrzeć głośniczek do tanich nie należy i bardzo się cieszę, że za takie pieniądze nie otrzymujemy bubla z kawałka trzeszczącego pod palcami plastiku.

Tył (a może raczej bok?) jest mniej spektakularny, ale nadal bardzo schludny

Wszelkie potencjometry, diody i przełączniki umieszczono na górnej ściance, a gniazda na bocznej. Potencjometry wyglądają jak żywcem wyjęte ze wzmacniacza gitarowego, a czerwone, jaskrawe diody pasują idealnie do czerwonego pluszu na pasku. Dodatkowo pokrętła wykonano z lekko gumowanego materiału ze szczotkowanym plastikiem u góry, co sprawia, że regulacji dokonujemy z łatwością (palce nie ślizgają się). Wszystko jest tu estetyczne i funkcjonalne.

Głośniczek dostępny jest w kilku wersjach kolorystycznych: prezentowanej czarnej z czarno-czerwonymi akcentami, białej z czarnymi akcentami, czarnej ze złotymi akcentami, granatowej z kremowymi akcentami i bordowej z czarno-złotymi akcentami. Muszę przyznać, że wszystkie mogą z łatwością znaleźć zwolenników i każda wygląda świetnie. Niestety najłatwiej jest kupić (zwłaszcza w Polsce) podstawową wersję czarną oraz białą.

Dwukrotnie już w tej recenzji wspomniałem, że tył urządzenia to tak naprawdę jego bok. Jakim cudem? Otóż Stockwell II to głośnik stereo. Niby nie brzmi to imponująco, ale pamiętajmy jak wiele głośników Bluetooth na rynku jest monofonicznych. Umieszczono w nim dwa głośniki pełnozakresowe (jeden z przodu, drugi z tyłu) i jedną komorę głośnika basowego (skierowaną w obie strony), tak więc mamy tu do czynienia ze sceną stereofoniczną, która rozprasza się na przód i tył urządzenia. Dlatego najbardziej naturalny i przestrzenny dźwięk uzyskujemy stawiając Stockwella bokiem do słuchacza. Rozwiązanie nietypowe, ale dzięki temu dźwięk jest "szerszy" i można było uzyskać dźwięk stereo w obudowie wielkości średniego głośniczka BT mono.

Schemat prezentujący układ głośników

Przełączniki i funkcje

Marshall Stockwell II nie posiada zbyt wielu przełączników, ale nawet ich nie potrzebuje. Korzystanie z niego jest bardzo intuicyjne i można szybko się przyzwyczaić.


Zbliżenie 1:
  1. Przycisk parowania BT/wybudzania z trybu czuwania
  2. Pokrętło głośności/włącznik
  3. Pokrętło regulacji tonów niskich
  4. Pokrętło regulacji tonów wysokich
  5. Wskaźnik naładowania akumulatora

Zbliżenie 2:
  1. Port USB-C do ładowania głośnika BT/ładowania innych urządzeń
  2. Wejście AUX
Zacznijmy od góry, na której dzieje się zdecydowanie najwięcej. Włączanie i wyłączanie głośnika odbywa się za pomocą przekręcenia pokrętła głośności z pozycji 0 w okolice pozycji 1. Odbywa się to pewnie, z bardzo przyjemnym kliknięciem, a pozycja 0 stawia odpowiedni opór, aby przez przypadek nie wyłączyć głośnika przy ściszaniu lub przenoszeniu. Wszystkie potencjometry poruszają się wystarczająco płynnie, aby być wygodne, ale równocześnie nie "latają" od zera do dziesiątki na skali samoczynnie przez nadmierny luz. Takie rozwiązanie zapewnia bardzo dokładne i analogowe dobranie poziomów głośności i barwy dźwięku do naszego widzimisię. Zwykle głośniki BT mają przyciski, które przełączają głośność cyfrowo o kilka procent na skali "od do". Tutaj dzięki zastosowaniu analogowych pokręteł mamy całkowitą kontrolę nad głośnością i barwą dźwięku. Chcemy ustawić głośność na "4 i ciut ciut"? Bez problemu!

Wskaźnik naładowania akumulatora podzielono na 10 kreseczek podświetlanych czerwoną diodą. Jest on dzięki temu nie tylko bardzo ładny i minimalistyczny, ale i przydatny, ponieważ wystarczy jedno spojrzenie i już doskonale wiemy, czy głośnik zaraz się rozładuje, czy jeszcze trochę "pociągnie". Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste rozwiązanie w głośnikach Bluetooth, większość z nich ma tylko jedną diodę, która informuje nas o ładowaniu, działaniu lub rozładowaniu i tyle.

Dodatkową funkcją przycisku parowania jest wybudzanie z trybu czuwania, który uważam za bardzo przemyślane i dobre rozwiązanie. Jeśli głośnik podłączony jest do jakiegoś urządzenia, które od dłuższej chwili nie odtwarza dźwięku, Marshall wyłączy diody i odetnie sygnał, aby oszczędzać akumulator. Proste, sprytne, a jakie przydatne do wydłużenia pracy na jednym ładowaniu.

Pudełka - podobnie jak sam sprzęt - Marshall zawsze dopieszcza pod kątem estetyki


Skoro o tym mowa, producent twierdzi, że głośnik może działać około 20 godzin. Po prawie pół roku spędzonym ze Stockwellem II mogę stwierdzić, że wytrzymuje on nawet około 24 godzin nieprzerwanego odtwarzania na poziomie głośności ustawionym około pozycji 6 lub 7. Ładowanie odbywa się za pomocą przewodu USB-C (do zestawu dołączono oczywiście jedną sztukę z logo Marshalla), podłączonego do dowolnej ładowarki lub komputera. Czas ładowania zależy od użytego przez nas urządzenia. Jeśli będzie to ładowarka o niskim napięciu lub laptop działający z akumulatora, czas może się wydłużyć, ale ja z przewidywanych 2 i pół godziny stawiam na średni czas około 3 godzin ładowania przy użyciu uniwersalnej ładowarki QuickCharge lub laptopa podłączonego do prądu. Producent chwali się, że 20 minut ładowania starcza na około 6 godzin pracy. Nie wypowiem się na ten temat, ponieważ zawsze ładowałem Stockwella od kilku procent (lub od zera) do pełnej setki.

Głośnik zapamiętuje do 8 ostatnio sparowanych urządzeń i po włączeniu szuka każdego z nich po kolei. Równocześnie podłączone mogą być dwa urządzenia, ale oczywiście nie mogą odtwarzać w tym samym czasie. Bardzo cieszy mnie obecność wejścia AUX, którym możemy podłączyć urządzenie nie posiadające łączności bezprzewodowej, lub jeśli po prostu chcemy z niej zrezygnować. Dodatkowym atutem jest możliwość przekształcenia Stockwella w taki trochę mniej poręczny powerbank. Po podłączeniu innego urządzenia - np. telefonu - przez port ładowania USB-C Stockwell zacznie "oddawać" mu swoją energię.

Zaskakująco dane techniczne i funkcje opisano dość obszernie również na opakowaniu

Jestem również bardzo zadowolony z faktu, że instrukcja użytkowania jest prosta, acz kompleksowa i zarówno na pudełku, jak i w samej instrukcji umieszczono dane techniczne głośnika. Może to brzmi dziwnie, ale w obecnych czasach wielu producentów rezygnuje z podawania nawet podstawowych danych technicznych sprzętu, który sprzedaje.

Brzmienie

Stockwella II testowałem bardzo często przez ostatnie 6 miesięcy w najróżniejszych sytuacjach. Podłączałem do niego przenośny odtwarzacz plików wysokiej rozdzielczości, radio internetowe oraz komputer podczas oglądania filmów, zarówno używając łączności bezprzewodowej, jak i wejścia AUX. Rezultaty są bardzo, ale to bardzo zadowalające i zanim ktoś zapyta: wbrew pozorom nie odczułem zbyt wielkiej różnicy po podłączeniu przewodem. Zwykle przewodowo sprzęt gra znacznie lepiej, natomiast tutaj zdaje się to nie mieć tak olbrzymiego wpływu na jakość dźwięku, co oznaczałoby bardzo dobre dopracowanie trybu Bluetooth. Brawo.

Do głośnika możemy podłączyć urządzenia korzystające z kodeka aptX, który sam w sobie brzmi bardzo dobrze, powiedziałbym, że podobnie do takiej nieco gorzej wydanej płyty CD, oraz oczywiście najbardziej podstawowy kodek SBC, z którego korzysta znaczna większość sprzętów.

Głośnik gra wyjątkowo wielowarstwowo, bas dzięki dużej komorze rezonansowej i zastosowaniu obudowy typu Bass Reflex jest bardzo głęboki, potężny i schodzi niezwykle nisko (dlatego lepiej nie stawiać głośnika na szklanych lub chybotliwych blatach, ze względu na duże wibracje), czasem może nawet zdawać się nieco przytłaczający podczas słuchania utworów bardziej elektronicznych lub zwyczajnie zmiksowanych z podbiciem basu. Góra pasma jest wystarczająco wyraźna, abyśmy bez problemu mogli usłyszeć detale, a średnie tony są zaskakująco ciepłe i przyjemne. Szkoda tylko, że mimo tego są wycofane. Czasami do tego stopnia, że wokale i inne elementy w środkowym paśmie zdają się "zanikać" pod natłokiem tonów wysokich i niskich. Nie mówię tu o klasycznym dla sprzętu konsumenckiego nastrojeniu w literkę V (podbite basy i wysokie tony, wycofany środek). W zależności od utworu i jego realizacji wokale po prostu są znacznie cichsze lub zwyczajnie giną wśród innych dźwięków. Jest to dziwne, ponieważ w większości przypadków puszczane przeze mnie utwory brzmiały znakomicie i nie odczuwałem w nich takich problemów. W innych przypadkach głośnik potrafił podkreślać dźwięki, które zwykle na większym sprzęcie lub słuchawkach znajdowały się nieco z tyłu, w tle. Tutaj czasami zdarza się, że wychodzą one na front kompozycji, co może brzmieć nietypowo, zwłaszcza jeśli znamy dany utwór na wylot.

Nie zmienia to faktu, że Stockwell II w ogólnym rozrachunku brzmi znakomicie (jak na głośnik Bluetooth rzecz jasna). Mimo, iż brzmienie jest bardzo "rozrywkowe" i pełne basów nie czułem nigdy, że muszę koniecznie sięgnąć do potencjometrów Bass i Treble, a przyznaję, że zwykle tak wysoki poziom basu zostałby przeze mnie zmniejszony. Jednakowoż w przypadku głośniczka BT, z którego korzystam głównie do bardzo niezobowiązującego odsłuchu w trakcie pracy, zupełnie mi taka sygnatura dźwięku nie przeszkadza. Ba, jestem w stanie stwierdzić, że poprawnie usytuowany głośnik nie wymaga żadnej regulacji. Dobrze jednak, że jest ona możliwa, bo jak wiadomo każdy ma inny słuch, a znacząca większość sprzętu tego typu nie posiada żadnej regulacji barwy brzmienia.

Scena muzyczna jest bardzo szeroka, mamy wrażenie, że słuchamy zdecydowanie większego sprzętu, a nie jednego, stosunkowo małego, przenośnego głośnika Bluetooth. O ile scena jest szeroka, o tyle stereofonia nie jest już tak oczywista. Stockwell najlepiej radzi sobie postawiony nie tylko bokiem, ale również na płaskiej, niczym nie osłoniętej powierzchni na wysokości nieco poniżej naszej głowy lub na tym samym pułapie, na przykład na stoliku kawowym. Wtedy odbiór jest zdecydowanie najlepszy, jednakże poczucie podziału na prawy i lewy kanał nadal zaciera się. Przez cały czas spędzony z Marshallem nie jestem w stanie określić, która strona głośnika ma być prawa, a która lewa. Sprzęt gra szeroko i wielowarstwowo, ale nigdy nie mogłem zidentyfikować gdzie w miksie znajdują się poszczególne instrumenty, a efekty przeplatania dźwięku pomiędzy oboma kanałami niestety nieco nikną podczas odtwarzania na Stockwellu.

W tej kwestii Marshall zachowuje się bardzo podobnie do tańszych głośniczków mono: niektóre częstotliwości po prostu nie są odpowiednio wyraźnie oddawane i stereofonia ginie. Być może jest to problem związany z zastosowaniem tutaj 2 głośników pełnozakresowych, w myśl zasady: "jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego". Nie od dziś wiadomo, że najlepsze są wielodrożne systemy głośnikowe, wyposażone w co najmniej jeden głośnik do jednego pasma częstotliwości.

Zestaw funkcji jak na głośnik Bluetooth jest dość obszerny


Inną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę jest regulacja głośności. W przeciwieństwie do większości głośników Bluetooth Marshall przejmuje całkowitą kontrolę nad głośnością sygnału audio. Oznacza to, że nie możemy wyregulować głośności urządzenia (np. telefonu) nadającego ów sygnał i samego głośnika osobno. Po podłączeniu do Stockwella regulacja głośności urządzenia odtwarzającego automatycznie "wskakuje" na najwyższą pozycję, po czym wyłącza się całkowicie, nie pozwalając na zmianę. Z jednej strony jest to duży plus, ponieważ oznacza to, że przykładowy telefon zawsze będzie grał najgłośniej, jak tylko może. Z drugiej jeśli chcemy zmienić głośność, oznacza to każdorazowe podejście do głośnika BT i użycie pokrętła.

W przypadku większości urządzeń (jedynym wyjątkiem był komputer) nie możemy tego zrobić zdalnie z poziomu samego odtwarzacza, a przecież najlepiej Stockwell brzmi w dość sporej odległości od słuchacza. To trochę jak zmiana kanałów na starym telewizorze bez pilota i konieczność ciągłego wstawania do pokrętła na jego obudowie. Sama głośność jest niestety dość niska, przez co znaczna większość urządzeń, które podłączałem (niezależnie czy przez Bluetooth czy przewodowo) wymagała ode mnie ustawienia głośności powyżej 5 kreski. Również brak przycisków transportu (Play/Pause, Stop, Rewind, FF, Next, Previous) może niektórych użytkowników denerwować.

W ten sposób po podłączeniu np. mojego odtwarzacza przenośnego Sony mogłem włączać i wyłączać odtwarzanie, przełączać utwory i przewijać je wyłącznie z poziomu samego odtwarzacza, natomiast głośność mogłem zmienić wyłącznie z poziomu głośnika Marshalla.

Usterki i częste problemy

Do tej pory nie zdarzyło mi się, aby Marshall Stockwell II spłatał mi jakiegokolwiek technologicznego figla. Owszem, z czasem głośnik mocno się kurzy i brudzi (kurz wchodzi pomiędzy fakturę gumowanej obudowy), a wyściełanie paska nieco się wyciera i może postrzępić się na zszyciach, ale póki co, przynajmniej od strony stricte technicznej, wszystko działa wzorowo. Z pewnością trzeba uważać, aby nie wkładać Stockwella pod wodę (jest tylko odporny na zachlapania!), ani nie rozkręcać głośności do maksimum (to nie jest dobra praktyka dla żadnego głośnika). Jeżeli cokolwiek przytrafi się mojemu Stockwellowi to postaram się zaktualizować niniejszą recenzję.

Podsumowanie

Marshall Stockwell II to bardzo solidnie brzmiący i wzorowo wykonany głośnik Bluetooth, który posiada kilka bardzo ciekawych funkcji, a przy tym jest na tyle prosty i samoobsługowy, że powinien zadowolić nawet najbardziej opornych na technologiczne nowinki użytkowników. Brzmienie jest bardzo "współczesne" i dość mocno zbasowane, ale w zupełności mi to nie przeszkadza, a jeśli ktoś ma z nim problem, to regulacja barwy jest przecież wbudowana i działa bardzo precyzyjnie. Do tego całość jest bardzo ładna i działa naprawdę długo na jednym ładowaniu. Zapamiętywanie dużej ilości urządzeń, ładowanie ich z poziomu głośnika i wbrew pozorom poręczny design sprawiają, że Stockwell II to świetny głośnik Bluetooth do zabrania w podróż, lub używania jako przenośne radio w biurze lub domu, ewentualnie jako głośnik do oglądania filmów.

Koszty

Stockwell II w momencie premiery kosztował około 850 zł. Jest to zdecydowana przesada i uważam, że producent (lub dystrybutor) upadł na głowę. Zdecydowanie bardziej sensowna wydaje się cena promocyjna (po której ja zakupiłem swój egzemplarz) wynosząca około 650 zł. Obecnie używane głośniki lub końcówka serii magazynowej może wpaść w nasze ręce za około 450 zł. Taka cena jest znacznie lepszą ofertą i jeśli szukacie porządnego, nie za dużego głośnika BT to polecam poszukać egzemplarza używanego, lub właśnie w promocji.

Ocena

PLUSY:
+ świetne, rozrywkowe i pełne basu brzmienie
+ prawdziwe stereo w kompaktowej obudowie
+ bardzo długi czas pracy, przekraczający nawet założenia producenta
+ bardzo atrakcyjny wygląd
+ solidne wykonanie
+ płynna, analogowa regulacja głośności
+ płynna, analogowa regulacja basów i tonów wysokich
+ wejście AUX
+ kodek aptX
+ zapamiętywanie do 8 urządzeń
+ możliwość podłączenia 2 urządzeń równocześnie
+ możliwość ładowania innych urządzeń
+ odporność na zachlapania
+ prostota obsługi
+ tryb czuwania oszczędzający akumulator

MINUSY:
– zdecydowanie zbyt wygórowana cena
– gumowane tworzywo jest wytrzymałe, ale mocno się kurzy
– niektóre utwory brzmią bardzo dziwnie z wycofanym wokalem lub zanikającymi dźwiękami
– poczucie stereofonii jest dość małe jak na tak szeroką scenę muzyczną
– bardzo długi czas ładowania
– brak możliwości zdalnej regulacji głośności - konieczność podchodzenia do głośnika
– brak przycisków transportu
– najlepsze rezultaty brzmieniowe uzyskuje się w bardzo konkretnych warunkach
– spore wibracje generowane przez urządzenie, przekazywane na powierzchnię, na której stoi